Według specjalistów, którzy ją badali i obserwowali, Katarzyna Waśniewska ma wyolbrzymione poczucie własnej wartości. Stąd jej potrzeba sławy, swoiste "parcie na szkło". Od początku namiętnie oglądała w telewizji programy poświęcone tragedii swej córki. Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że robiła tak z żalu i tęsknoty za dzieckiem. Gdy przy Waśniewskiej nie było fotografów robiących zdjęcia, nie musiała przed nikim grać matki załamanej po utracie ukochanej córeczki.
Wpatrywała się w ekran i wówczas jedynym jej zmartwieniem było, w jaki sposób i w jakim świetle ona sama została przedstawiona w materiale dziennikarskim. Osoby, które miały okazję obserwować Katarzynę, twierdzą, że zwracała też baczną uwagę, jaką rangę mają wiadomości dotyczące tragedii w Sosnowcu, i czy na zdjęciach prezentowanych w telewizjach Waśniewska wyglądała dobrze. Kiedy wieści o porwaniu, a później śmierci Madzi otwierały telewizyjne serwisy, była zadowolona. Kiedy jednak po jakimś czasie spadły na koniec programów informacyjnych, nie kryła swojego rozczarowania. Powoli wyrastała na celebrytkę...