Zbigniew Wassermann wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. śmierci Krzystofa Olewnika może mieć kłopoty. Dlaczego? Ponieważ twierdził, że nigdy nie kontaktował się z rodziną tragicznie zmarłego Krzysztofa Olewnika. Tymczasem tygodnik "Polityka" dotarł do dokumentu, z którego jednoznacznie wynika, że Olewnikowie prosili Wassermanna o pomoc.
Chodzi o list, jaki Włodzimierz Olewnik, ojciec porwanego, wysłał do Wassermanna oraz innych posłów PiS: Antoniego Macierewicza i Zbigniewa Ziobro.
"Znając pana kompetencje, możliwości i zaangażowanie w tego typu sprawach uprzejmie proszę o pomoc w przeniesieniu śledztwa do Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. (...) Moje rozpaczliwe starania przeniesienia sprawy nie dają żadnego rezultatu. (...) liczę bardzo na pana pomoc w odzyskaniu syna i odnalezienia sprawców porwania" - pisał do Wassermanna zdesperowany ojciec uprowadzonego.
Na piśmie wyraźnie widnieje pieczątka biura poselskiego Wassermanna, jednak zdaniem dziennikarzy "Polityki" odpowiedzi ani tym bardziej oczekiwanej pomocy poseł nigdy nie udzielił.
Kłopot Zbigniewa Wassermanna polega na tym, że jako wiceprzewodniczący komisji śledczej miał przesłuchiwać polityków niereagujących na prośby rodziny Olewników o pomoc. List, do którego dotarła "Polityka", praktycznie wyklucza Wassermanna z prac w komisji. Nie można występować naraz w dwóch rolach: przesłuchującego i przesłuchiwanego.
Wasserman wyleci z komisji?
2009-03-20
14:57
Miał przesłuchiwać tych, którzy odmówili pomocy rodzinie Olewników, tymczasem sam może znaleźć się na liście oczekujących na przesłuchanie. Pewien list może wykluczyć Zbigniewa Wassermana z komisji śledczej ds. śmierci Krzysztofa Olewnika.