Już na wstępie przesłuchania Wassermann dał upust swojemu niezadowoleniu: - Dzisiaj zajmuję miejsce panów Sobiesiaka, Chlebowskiego, Drzewieckiego i innych – rzucił krótko, po czym dodał, że nie ma się czego wstydzić, jak i z czego tłumaczyć. I na tym nawiązania do samej afery hazardowej w wypowiedzi Wassermanna się skończyły.
Dalej poseł przeszedł do ataku i publicznego piętnowania posłów PO, który na początku grudnia wykluczyli jego i posłankę Beatę Kempę z obrad komisji.
- Nie może być tak, że wykonuje się przez państwo konstytucją czy ustawą nałożony obowiązek i jest się wyrzucanym za drzwi - mówił Wassermann, który zdecydował się również zdemaskować – jego zdaniem - prawdziwy powód wyrzucenia go z komisji. - Na poważnie zaczęto mówić o wykluczeniu posłów PiS, gdy zwrócili się o billingi osób związanych z aferą hazardową, w tym Grzegorza Schetyny oraz o akta prokuratorskie dotyczące afery hazardowej – ciągnął Wassermann.
W końcu tyradę przerwał mu Bartosz Arłukowicz, który... poprosił o 10 minut przerwy. Potrzebna ona była po to, żeby eksperci Sejmowego Biura Analiz dotarli na salę obrad.
Wassermann wylał żale przed komisją
2009-12-28
16:57
Zbigniew Wassermann przybył na przesłuchanie przed sejmową komisją ds. afery hazardowej w wybitnie bojowym nastroju. Mówił dużo i barwnie, tyle że nie o lobbingu przy tworzeniu ustawy, a o „nagannej postawie” PO, która wyrzuciła jego i Beatę Kempę z komisji.