Dramat niepełnosprawnego mężczyzny zaczął się, kiedy wylądował w szpitalu. W czasie jego nieobecności wuj na co dzień mieszkający w Holandii przyjechał do Polski. I szybko przeprowadził remont domu, który razem z panem Rafałem odziedziczył.
- Przy okazji podzielił budynek na dwie części - opowiada Rafał Olbrich. - Zablokował bramę wejściową, wzdłuż podwórza postawił betonowy płot, zburzył ganek, zablokował drzwi i odciął wodę. Zabrał mi też kuchnię i strych, zostawił tylko dwa pokoje - żali się nam mężczyzna.
Teraz pan Rafał wchodzi na teren posesji przez dziurę w płocie, a do domu przez okno po drabince. Wodę pożycza od sąsiadów.
Przeczytaj: MYSŁOWICE: Kamienicznik zamurował okna lokatorom
Mężczyzna powiadomił policję i prokuraturę o znęcaniu się psychicznym i fizycznym wuja. Komisariat w Blachowni odmówił jednak wszczęcia dochodzenia z uwagi na brak czynu zabronionego. Sąd karny uznał zaś, że to sprawa cywilna.
- Niestety, nie stać mnie na opłacenie adwokata i wniesienie sprawy do sądu. Nie wiem, co mam teraz robić - martwi się mężczyzna.
Okazuje się, że jest dla niego nadzieja. Pomoże mu... prokuratura.
- Możemy występować w sądzie w sprawach cywilnych w imieniu osób niezaradnych - mówi Tomasz Ozimek (43 l.), rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. - To właśnie jest sprawa tego typu.