Warszawa. Tuż po godzinie 10. Szandorowska wychodzi ze swojego mieszkania przy ul. Mokotowskiej i piechotą zmierza w kierunku placu Na Rozdrożu. W końcu wsiada do autobusu i jedzie w kierunku Krakowskiego Przedmieścia. Okazuje się, że celem podróży Szandorowskiej jest... Pałac Prezydencki. Najwidoczniej siedziba głowy państwa jest jej dobrze znana, bo za chwilę znika za drzwiami.
Co Szandorowska robiła w pałacu? Co załatwiała?
Jak już informowaliśmy, przyjaciółka Lecha Kaczyńskiego jest doradcą zarządu Enei. Ta państwowa spółka energetyczna szuka właśnie strategicznego inwestora. Związkowcy z Enei opowiadają się przeciwko prywatyzacji. Grożą strajkiem. Po której stronie jest w tym sporze Szandorowska? Tego nie udało nam się dowiedzieć, bo nikt w spółce nie potrafi nam powiedzieć, jak można się z nią skontaktować.
Wczoraj napisaliśmy, że przyjaciółka prezydenta ma w Enei lukratywną posadę. Od blisko trzech lat doradza zarządowi spółki. Z umowy o pracę podpisanej 22 listopada 2006 roku wynika (jesteśmy w jej posiadaniu), że Szandorowska co miesiąc inkasuje 12 tys. zł. Jej miesięczną pensję podwyższają roczne, gwarantowane w umowie nagrody i premie oraz dodatki (np. za pracę w szkodliwych warunkach). Tylko przez osiem miesięcy 2009 roku Szandorowska zarobiła ponad 118 tys. zł. Mało tego! Przyjaciółka prezydenta została objęta gwarancją zatrudnienia do 31 grudnia 2014 roku! Łatwo więc obliczyć, ile do tego czasu wpłynie na jej konto.