Pani Beata od dłuższego czasu nie może uporządkować swoich spraw związanych ze śmiercią męża. Chciałaby w końcu otrzymać i zachować na pamiątkę jego rzeczy osobiste. Jak twierdzi, wciąż nie otrzymała telefonu komórkowego, dysku z danymi, dokumentów oraz legitymacji poselskiej męża. - Kiedy próbowałam się dowiedzieć co się z nimi dzieje, otrzymałam tylko krótką lakoniczną odpowiedź. Podobno wojskowi, którzy odnaleźli je na miejscu katastrofy, przekazali je ABW - załamuje się pani Beata.
Chcieliśmy ustalić, co stało się z rzeczami Gosiewskiego. ABW odesłała nas do warszawskiej Prokuratury Wojskowej. Niestety i ta nie chciała w tej sprawie nic powiedzieć i kazała kontaktować się z Naczelną Prokuraturą Wojskową. Z kolei NPW nie odpowiedziała na nasze pytania.
Zdaniem mecenas Anny Lesiak, ekspertki zajmującej się prawem karnym, to przedziwna sytuacja. - Organy badające przyczyny katastrofy musiały zabezpieczyć przedmioty. Najprawdopodobniej dokonają ich analizy i te, które są niepotrzebne, powinny natychmiast odesłać rodzinom. Jednak nigdy nie spotkałam się z sytuacją, by trwało to tak długo. Przecież to śledztwo ma najwyższy priorytet, zaangażowane są w nie setki osób - dziwi się ekspertka.