Przypomnijmy, że jedna z eko-aktywistek skrytykowała polityków, mówią, że chcą uratować świat od katastrofy klimatycznej a nie walczą z nadmiernym spożyciem mięsa i nabiału i sami jedzą je konferując o klimacie. Politycy nie komentowali krytyki. Co innego organizujący szczyt. „Organizator stara się odpowiadać na potrzeby wszystkich uczestników szczytu z całego świata, mając szczególny wzgląd na ich religię, kulturę czy wyznawany system wartości” – czytamy w komunikacie prasowym. „Całość zagadnień związanych z wyżywieniem na terenie konferencji są szczegółowo uregulowane i egzekwowane przez przepisy ONZ ujęte w tzw. Host Country Agreement. Menu jest ustalane i akceptowane z organizatorem szczytu po stronie UNFCCC” – podkreśla biuro prasowe COP24.
Uczestnicy konferencji mogą przebierać w różnych kuchniach: wegańskiej dla radykalnych ekologów, wegetariańskiej – dla nieco mniej radykalnych, bezglutenowej, koszernej oraz amerykańskiej, włoskiej, tajskiej i polskiej. Kuchnie narodowe, co trzeba podkreślić, serwują posiłki w dwóch wersjach: tradycyjnej i halal. Halal w islamie to określenie wszystkiego, co jest dozwolone w świetle szariatu. W kuchni halal mięso pochodzi wyłącznie z uboju rytualnego. Pobożny muzułmanin nie zasmakuje więc tradycyjnego schabowego z zasmażoną kapustą, nie wspominając już o śląskich krupniokach (kaszance). Tym, którym znudziło się menu zatwierdzone przez ONZ, Katowice proponują 120 lokali z oznaczonych nalepką „COP24 friendly ”. Obsługa w takich barach i restauracjach mówi po angielsku, a śniadanie można zjeść za 4-6 euro, lunch – za 10 euro lub mniej, a tzw. dinner za 12 i więcej euro.