- Na ziemię! Nie ruszać się! Policja! - krzyczeli funkcjonariusze, którzy wchodzili na posesję. Widząc ich, obaj "mechanicy" od razu rzucili się do ucieczki. Byli kompletnie zaskoczeni.
Andrzej S. (34 l.) został zatrzymany natychmiast. Jego wspólnik Mariusz M. (28 l.) zdołał uciec, ale wpadł kilkadziesiąt minut później w Rembertowie. Okazało się, że auto, które mężczyźni właśnie rozbierali, to skradzione na Pradze audi. W dziupli policjanci znalaźli jeszcze jeden kradziony samochód, który był przeznaczony do sprzedaży na części. Andrzej S. i Mariusz M. usłyszeli już zarzut paserstwa. Prokurator zadecydował o objęciu ich policyjnym dozorem. Za to co zrobili grozi im teraz do 5 lat za kratami. Mundurowi szukają teraz złodziei, którzy kradli wozy i sprowadzali je do rozbitej dziupli.