Dziś wiem, dlaczego zwlekał z decyzją ratowania złotówki, choć według ziemskich znaków trzeba to było robić już od miesiąca. Bo przecież złotówka pikowała z szybkością ponaddźwiękową. A wszystkich nas wciskało w fotele i z tej szybkości i ze strachu przed krachem. Niektórzy to już tracili przytomność.
A premier czekał. Jak rosyjski marszałek Kutuzow, który w obliczu wojsk napoleońskich pod Moskwą nie dał się podpuścić histerykom i mówił: czekać. I mrozy wyniszczyły armię Napoleona.
A na co czekał Donald Tusk? Na znak miłości. Bo wiedział, że będzie mu dany. Otóż z piątku na sobotę (godz. 0.30) planeta bogini miłości - Wenus, zaświeci nad naszym niebem jasno, jak prawie nigdy. I na ten znak nasz rycerz miłości da sygnał do walki ze sprawcami osłabienia złotówki. By ta znów świeciła tak jasno - jak Wenus jutrzejszej nocy.