Wczoraj, a właściwie dzisiaj nad ranem wróciłem lekko zmęczony. I pyta mnie moja połówka, dlaczego nie uprzedziłem, nie odbierałem telefonu. Z przyczyn technicznych - odparłem. Prezydent USA Obama w tym samym czasie dzwonił do premiera Tuska. I też się nie dodzwonił. Z tych samych przyczyn.
Oczywiście żona mi nie uwierzyła. Spojrzała na mnie zmęczonego i już wiedziałem, co sobie pomyślała. Że z chłopakami po meczu poszliśmy w miasto i troszkę tego... no... zabalowaliśmy. Wrzasnąłem, że obraża mnie ten podejrzliwy wzrok, bo tylko o polityce dyskutowaliśmy noc całą. Wam się przyznam. Jak to dżentelmeni, po dwie flaszki wina przyjęliśmy i dla pewności, żeby głupoty nie walnąć, telefonu nie odbierałem. Ale dla mojej podej rzliwej połówki mam tylko jedną wersję. Nie połączyło nas z powodów technicznych. I tej wersji się będę trzymał.