Serial otwiera historia kaprala Jakuba Tynki (37 l.). Jak sam o sobie mówi, jest żołnierzem z krwi i kości, mundur i wojsko ma zapisane w genach. Przodkowie służyli w wojsku - począwszy od czasów carskich, poprzez Bitwę Warszawską, wrzesień 1939 roku, Powstanie Warszawskie i czasy PRL. Młody kapral chciał być na misji w Afganistanie i niestety szybko poznał prawdziwy smak wojny. Na jego rękach umierał afgański chłopiec. - Nie miał więcej niż cztery lata. Chciał napój, coś słodkiego - wspomina kapral. - Nagle coś rąbnęło, zrobiło się zamieszanie, podniósł się kurz, ktoś po kablu odpalił minę i ten chłopczyk przyjął wszystko na siebie... Jakim trzeba być kawałem sk...syna, żeby wiedzieć, że chłopczyk jest między nami i nacisnąć ten pier...ny spust. Próbowałem go reanimować... - tej historii Tynka nie potrafi opowiedzieć spokojnie.
Podobnie głos mu się trzęsie, gdy wraca do dnia, w którym został postrzelony. Pocisk trafił go w szyję. - Była 9.55, pamiętam, bo pomyślałem, że żona pewnie wychodzi w Polsce do pracy. A potem jakby ktoś zgasił światło. Ocknąłem się, koledzy krzyczeli, żebym nie odpływał, został z nimi. Zdołałem jeszcze powiedzieć, że nie mogę oddychać. Kula talibów rozerwała mi pierś - wspomina. - Pomyślałem sobie: Boże, ja nie chcę jeszcze umierać - mówi.
Walka o jego życie była wyzwaniem dla medyków, którzy pojechali na misję. Widzowie serialu "Weterani. Wyrwani śmierci" zobaczą m.in. fragmenty filmów prof. Waldemara Machały (53 l.), który dokumentował pracę medyków w Afganistanie. Są też relacje żołnierzy, kolegów, prawdziwe, pełne emocji. Dziś w FOKUS TV premierowy odcinek. Następne - w kolejne czwartki.
ZOBACZ: Lublin: Zawaliła się część kamienicy. Jedna osoba poszkodowana