- Nie chciałam go zabić - tłumaczyła przed sądem kobieta. Przyznała się jedynie do skaleczenia syna. Miała ugodzić go osiem razy nożem, bo płakał. Ranne dziecko znalazła babcia, która zaniepokojona milczeniem synowej w końcu poszła do jej domu.
Starszy syn Anny W. był także poza domem, podobnie jak mąż kobiety, który przebywał w pracy.
Widok, który zastała babcia, był makabryczny - zakrwawiony chłopczyk nawet już nie kwilił. Lekarze dopatrzyli się na jego nadgarstkach osiem ukłuć nożem. Jak się potem okazało, był to kuchenny nóż z 19-centymetrowym ostrzem.
Anna W. po próbie zabójstwa dziecka zniknęła. Przez cztery dni szukali jej policjanci z Tarnowa i całej Małopolski.. Był to wyścig z czasem. Najbliżsi kobiety bali się, że mogła być w szoku i popełniła samobójstwo.
Zobacz też: Matka pocięła nożem 7-miesięcznego Tymusia! Teraz odpowie za usiłowanie zabójstwa
Po czterech dniach, gdy Tymuś dochodził do siebie pod okiem lekarzy w szpitalu, Anna W. w końcu dała o sobie znać. Okazało się, że przez ten czas była w Krakowie. Nagle postanowiła zgłosić się na policję. Zaczepiła przechodnia i poprosiła go o telefon. Zadzwoniła na komisariat i przyznała, że to ona jest poszukiwaną od kilku dni matką, która pokaleczyła swoje dziecko.
Przed sądem tłumaczyła, że chciała jedynie uspokoić synka, bo płakał. Jak się jednak nam udało dowiedzieć, kobieta czuła się zaniedbywana przez męża i krzywdząc syna, chciała mu zrobić na złość.
Polub se.pl na Facebooku