Przypomnijmy, że osoby w wieku od 60 do 79 lat zyskały uprawnienia do przyjęcia drugiego boostera - szczepionki przeciw COVID-19. Pod warunkiem, że od iniekcji poprzedniej dawki minęło co najmniej 120 dni. Do wieczora we wtorek (26 lipca) chęć zaszczepienia się boosterem wyraziło, zapisując się w punktach szczepień, 274 tys. osób. – To dużo i mało – ocenił urzędnik. – Jeżeli widzimy, że uprawnionych jest 4,6 mln, to jednak to nie jest jakaś oszałamiająca liczba – przyznał Waldemar Kraska.
Z przytoczonych przez niego danych za ostatnie dwa tygodnie wynika, że w Polsce 90 proc. zgonów covidowych dotyczy osób w wieku 60+. Oczywiście resort i jego kierownictwo (a także większość lekarzy) zachęcają do wzmocnienia odporności przez przyjęcie drugiej dawki przypominającej. Oznacza to, że osoba taka poddałaby się iniekcji 4-krotnie. Dwukrotnie – w przypadku aplikacji pełnej dawki preparatu mRNA (Moderny lub Pfizera/BioNtech-u). Potem była trzecia iniekcja pierwszym boosterem. Mogły się nią zaszczepić osoby w wieku 12+, pod warunkiem, że „od Twojego szczepienia minęły 3 miesiące”. Drugim boosterem (czwartą dawką w kolejności) 60-latkowie i starsi mogą zaszczepić się, jeśli minęło co najmniej 4 miesiące od podania pierwszego boostera. To oznacza, że jeśli się nie zaszczepiło wcześniej boosterem, to ten drugi jest pierwszym, przypominającym. Pierwszym „przypominaczem” zaszczepiło się 53 proc. (11 977 072) osób w pełni wcześniej zaszczepionych.
By tempo dodatkowego (drugiego) szczepienia w grupie 60+ było zbliżone do zainteresowania pierwszym boosterem, to poddać iniekcji musiałoby się ponad 2,25 mln uprawnionych. Resort zdrowia zachęca i wskazuje na wyniki badań przeprowadzonych w Izraelu. Wynikać ma z nich to, że zaszczepieni 4. dawką/ 2. przypominającą są zabezpieczeni w 80 proc. przed zgonem, a w 74 proc. przed hospitalizacją. Wielu ekspertów uważa, że drugi booster powinny przyjąć młodsze osoby. W tej materii nie ma decyzji EMA (Europejskiej Agencji Leków). Gdyby taki kierunek rekomendowała, to trudno powiedzieć, czy zainteresowanie tym rozwiązaniem byłoby takie samo/zbliżone do tego, jakie towarzyszyło wprowadzeniu możliwości zaszczepienia się pierwszą dawką przypominającą. Popyt na szczepienia maleje, co widać po tym, że wiele państw dysponuje znaczącymi zapasami preparatów. We wrześniu mają pojawić się na rynku szczepionki ukierunkowane na ochronę przed ciężkim przebiegiem choroby lub zgonem wywołanym przez Omikrona BA.4 i BA.5. Lekarze, WHO, zalecają nie czekać na „nowe” i szczepić się „starym”, bo te zapewniają skuteczną ochronę. Może zrodzić się wątpliwość taka: skoro „stare” jest dobre, to po co nam „nowe”? Również to, że te właśnie wzmiankowane subwarianty są dominujące może mieć wpływ na zainteresowanie szczepieniami. Specjaliści podkreślają, że jest to wirus kilkakrotnie bardziej zaraźliwy od wcześniejszej Delty, ale – w opinii części ekspertów – skutkujący łagodnym przebiegiem choroby. Nie dotyczy to osób z tzw. chorobami współistniejącymi.
Trzeba zwrócić uwagę na to, że nadal nie ma jednoznacznych informacji o tym, na jak długo druga dawka przypominająca daje największy poziomo ochrony. Chodzi o takie dane, jakie podała choćby Brytyjska Agencja Bezpieczeństwa Zdrowotnego (UKHSA), o pierwszym boosterze podanym osobom 65+. Wtedy ta skuteczność utrzymywała się na poziomie ok. 90 proc. po 3 miesiącach od otrzymania dawki przypominającej. Dla porównania, u osób z tej samej grupy wiekowej, które otrzymały tylko dwie dawki szczepionki, poziom ochrony spada po 3 miesiącach do 70 proc., a po 6 miesiącach – do 50 proc.