- Takie akcje są popularne w Niemczech - mówi "Super Expressowi" Wichniarek. - Ja byłem już drugi raz w tym szpitalu. Teraz jest tam więcej dzieci niż poprzednio, ale pocieszające, że aż 90 procent tych dzieciaków zdrowieje - opowiada Artur.
Polski napastnik i jego koledzy podarowali dzieciom swoje zdjęcia z autografem.
- Zdjęcia rozeszły się błyskawicznie, a uśmiechy małych pacjentów świadczyły o tym, że nasza wizyta przyniosła efekt. - Zresztą nam też było potrzeba trochę uśmiechu po czterech porażkach z rzędu - mówi półżartem "Wichniar".