- Nie ma żadnych przesłanek, by mój klient mataczył w tej sprawie - przekonywał sąd Daszuta. Czasy, gdy sądy szły P. na rękę, najwidoczniej minęły i szef Amber Gold będzie musiał przyzwyczaić się do więziennych obyczajów przynajmniej do 28 listopada, kiedy to miną trzy miesiące zasądzonego aresztu. Na wczorajszym posiedzeniu nie było samego zainteresowanego. Marcin P. liczył pewnie, że i tym razem mu się uda i szybko wrócić do żony i na proces będzie czekał w swoich wygodnych apartamentach. Nic z tego. Sąd uznał, że osoba, której grozi wieloletnia odsiadka, musi na rozprawę czekać w areszcie. Wydaje się, że jedyną szansą, jaką ma P. na wyjście na wolność i uniknięcie kary za przestępstwa, których się dopuścił, jest współpraca z policją i prokuraturą. Nieoficjalnie wiadomo, że właściciel Amber Gold starał się o status świadka koronnego.
Gdyby do tego doszło, P. musiałby ujawnić nie tylko wszystkie informacje na temat sprawy oraz swoich wspólników, ale również ujawnić swój majątek, a nawet zwrócić go państwu i naprawić wyrządzoną szkodę.