Obaj panowie nie potrafili utrzymać języka za zębami i wpadli na pomysł, żeby założyć się o to, czy Polak zostanie szefem PE. Obaj przekornie stawiali, że skończy się jedynie na zapowiedziach. I teraz uderzy ich to po kieszeni.
Eugeniusza Kłopotka czeka wizyta w sklepie monopolowym, bo założył się Radosławem Sikorskim o butelkę szampana. Słowa zamierza dotrzymać i jak sam przyznaje w rozmowie z "Dziennikiem", liczy, że jego niewyparzony język będzie go kosztować 200-300 złotych.
Gorzej wyszedł na swoim zakładzie (z Donaldem Tuskiem) poseł Wikiński. Ten postawił na szali całą swoją sierpniową pensję i również zapowiada, że zachowa się honorowo. Pieniądze, jak tylko je dostanie, przekaże organizacji charytatywnej. Której? Decyzja należy do zwycięzcy.
Wielcy przegrani triumfu Buzka
Jerzy Buzek został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego i niewiele brakowało, a w całej tej euforii umknąłby jeden ważny fakt. Zwycięstwo byłego premiera to jednocześnie sromotna klęska dwóch posłów Eugeniusza Kłopotka i Marka Wikińskiego.