Anna Piunowa oczywiście staje w obronie swojego przyjaciela, który zdecydował się samotnie ruszyć na szczyt K2. - Czy to było nieodpowiedzialne i samolubne zachowanie? Możliwe, ale historia zna wiele przykładów podobnych akcji przeprowadzonych przez wielkich alpinistów. A gdyby Denis zdobył ten szczyt, dziś patrzylibyśmy na tę historię z zupełnie innej - pozytywnej strony - przekonuje kobieta w rozmowie z serwisem WP Sportowe Fakty. Rosjanka zdradza też, co było przyczyną tlącego się konfliktu Wielicki-Urubko. - Na takich wielkich wyprawach zawsze jest duże napięcie. Denis od początku mówił o swoim planie (zdobycia K2 przed końcem lutego - red.). Krzysztof Wielicki miał swoją wizję, konflikt więc narastał. Znam też Wielickiego, mam do niego ogromny szacunek - zastrzega Piunowa.
Zwraca jednak uwagę, że kierownik Narodowej Zimowej Wyprawy na K2 zachował się w stosunku do jej przyjaciela niewłaściwie. - Dostał tylko zgodę na jeden telefon do domu, aby powiedzieć, że wszystko jest ok. Ale następnego dnia jego żona zaczęła się martwić, bo nie miała dalszych informacji ani od męża, ani od Wielickiego. Ufam jej, nie ma powodu kłamać. Nie wiedziała, kiedy i jak Denis będzie wracał. Zaczęliśmy więc nagłaśniać temat w mediach społecznościowych. Bez względu na to, czy Denis miał rację, czy nie, tu już chodziło o jakieś ludzkie prawa do kontaktu z rodziną w trudnej sytuacji - podkreśla Rosjanka i dodaje, że jest wdzięczna Wielickiemu, że ten później dołączył Urubke do sieci. Mimo to - jak twierdzi Piunowa - "w tym momencie to na pewno koniec współpracy Denisa i tej grupy".