Budynki klasztoru i jego obszerne podwórko wczoraj wyglądały jak wymarłe. O tym, że za zabitymi deskami drzwiami ukrywa się ponad sześćdziesiąt osób, świadczyły jedynie poruszające się od czasu do czasu firanki.
- Idźcie stąd, szatani! - pełne złości krzyki raz po raz dobiegały przez otwarte okna.
Nie mają zamiaru się poddawać
Byłe betanki, którym sąd rejonowy nakazał opuszczenie klasztoru, wierzą, że nikt ich stamtąd nie przepędzi.
- Są przerażone, ale nie mają zamiaru się poddać. Mają nadzieję, że cała sprawa się rozmyje - uważa osoba związana z jedną z rodzin zbuntowanej zakonnicy.
Jednak ani władze kościelne, ani komornik nie mają zamiaru rezygnować z dzisiejszej eksmisji. Wczoraj tuż po godzinie 14 przygotowania do akcji zapięte były na ostatni guzik.
- Ani sąd, ani przedstawiciele Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej nie informowali mnie jak do tej pory o zmianie decyzji - podkreśla Iwona Karpiuk-Suchecka, rzecznik prasowy samorządu komorniczego.
Policja jest gotowa na wszystko
Do sprawy bardzo solidnie przygotowują się policjanci.
- Musimy być gotowi na wszystko - mówi jeden z oficerów policji. - Nie wiemy, jak zachowają się te kobiety. Zrobimy wszystko, żeby akcja przebiegła bezpiecznie - dodaje.
Na parkingu przed klasztorem był wczoraj Janusz Guzik, lubelski komendant wojewódzki policji, a także przedstawiciele komendy głównej.
Przyjechało również kilka osób związanych z zabarykadowanymi buntowniczkami.
Rodziny przebywających w środku kobiet są zapewne autorami listu znalezionego pod murem oraz karteczek z cytatami z Pisma Świętego.
Pojawiły się one w nocy z poniedziałku na wtorek w krzakach przed zakonną furtą.
"Jeden jest prawodawca i sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś sądził bliskiego" - można było przeczytać na jednej z kartek.
Rodziny czekają
Mama 23-letniej Agnieszki z Radomska na dzisiejszą eksmisję czeka z trwogą, ale i z nadzieją. Od wielu miesięcy nie ma z córką żadnego kontaktu. Raz nawet próbowała wyrwać ją z klasztoru siłą. Bezskutecznie.
- Jestem kłębkiem nerwów, nie wiem, co się dzieje z moją córeczką - płacze kobieta. - Mam już dość czekania - kończy zrozpaczona.
Eksmisję betanek z bezprawnie zajmowanego klasztoru orzekł kilka miesięcy temu puławski sąd. Dotychczasowe negocjacje nie dały rezultatu, dlatego podjęto decyzję o usunięciu byłych zakonnic siłą.
Twierdza
Budynki zakonne, położone przy ul. Puławskiej tuż nad Wisłą, z trzech stron otacza wysoki na 2,5 metra mur. Z czwartej strony dostępu broni wysokie i strome wzgórze. Przed wynajętym przez komornika ślusarzem stoi trudne zadanie. Dawna furta klasztorna zabita jest grubymi deskami i dyktą. Dwie wykonane z litego drewna bramy wyglądają na wyjątkowo solidne.
Jak to może wyglądać
Komornik rozpocznie tzw. egzekucjęĘpunktualnie o 9.00. Najpierw oficjalnie wezwie byłe betanki do opuszczenia nielegalnie zajmowanych budynków. Jeśli nie posłuchają, do akcji będzie mogła wkroczyć policja. Jak ustaliliśmy, do Kazimierza skierowano blisko stu funkcjonariuszy.
Na miejscu będą lekarze, psychologowie i ambulans pogotowia ratunkowego.
Dla byłych zakonnic podstawione zostaną autokary. Czekają też na nie miejsca w trzech domach rekolekcyjnych na Lubelszczyźnie. - Zależy nam na jak najdelikatniejszym przeprowadzeniu tej akcji. Mam nadzieję, że nie będzie potrzebne użycie środków przymusu - mówi Janusz Wójtowicz z policji.
Historia konfliktu
W maju 2005 r. rozpoczyna się konflikt pomiędzy betankami zgromadzonymi w Kazimierzu Dolnym a resztą zakonu. Matka przełożona Jadwiga Ligocka twierdzi, że ma objawienia Ducha Świętego. Duża część sióstr zgromadzonych w zakonie popiera przełożoną. Siostry popadają w ostry konflikt z abp. Józefem Życińskim. To na terenie jego diecezji znajduje się klasztor.
6 sierpnia 2005 Watykan odwołuje siostrę Jadwigę. Schedę po niej ma przejąć siostra Barbara Robak. Betanki zamykają się w klasztorze, a pozostałe wyjeżdżają do Lublina.
Od 8 grudnia 2005 r. 70 sióstr okupujących klasztor formalnie nie jest już zakonnicami. Wysyłają one list do papieża Benedykta XVI z prośbą o pomoc. (9.12.2005)
16 grudnia 2005 rodziny zbuntowanych sióstr otrzymują pismo od aktualnej przełożonej. Znajduje się w nim oświadczenie, że władze zakonu nie biorą odpowiedzialności za dalsze losy i stan zdrowia niepokornych zakonnic. (19.12.2005)
W styczniu 2006 metropolita lubelski zakazuje księżom odprawiania mszy w wyklętym klasztorze.
W lutym Watykan grozi karą tym księżom, którzy odprawią mszę w klasztorze bez pisemnej zgody arcybiskupa lubelskiego. (9.02.2006)
Papież Benedykt XVI wzywa buntowniczki do posłuszeństwa. Dalszy bunt grozi im wykluczeniem z Kościoła. Staną się wtedy nielegalną działającą sektą. (18.02.2006)
Betanki wypędzają z klasztoru księdza Józefa Molinkiewicza, który mieszkał tam od 20 lat. (6.07.2006)
Do zakonu dociera dekret Stolicy Apostolskiej, w którym znajduje się decyzja o wydaleniu sióstr ze zgromadzenia. (20.11.2006)
Do Prokuratury Rejonowej w Puławach trafia doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Dotyczy ono naruszenia miru domowego. Składa je pełnomocnik siostry Barbary Robak. (24.02.2007)
Betanki z Lublina składają pozew o eksmisję sióstr buntowniczek. (3.03.2007)
Puławski sąd nakazuje eksmisję byłych betanek. (26.04.2007)
Zakonnice nie ustępują i ciągle okupują klasztor, mimo że zostaje im odcięty dopływ gazu i prądu. (28.04.2007)