Stowarzyszenie Krzaklewskiego, które zbierało pieniądze na pomoc dla stoczni od 1996 r., zgromadziło ponad 5 mln zł. Kiedy jednak stocznia zaczęła radzić sobie lepiej, a zwolnienia chwilowo wstrzymano, pieniądze pechowo zainwestowano. Według gazety, duża część środków przepadła w funduszach inwestycyjnych na skutek kryzysu. - Jeszcze nie sporządziliśmy bilansu. Dopiero dowiemy się, jakimi środkami dysponujemy - mówi Krzaklewski.
Wielka kasa na stocznie wyparowała
2009-06-03
7:00
Środki zebrane przez Mariana Krzaklewskiego (59 l.) na ratowanie Stoczni Gdańskiej częściowo wyparowały na giełdzie - informuje "Gazeta Wyborcza".