Małgorzata Jabłońska (79 l.) niedawno wprowadziła się do Domu Kombatanta. Jest schorowana, sama nie radziła sobie z utrzymaniem dużego mieszkania. - Mąż zmarł cztery lata temu. Aby zabić smutek i samotność, wypatrzyłam na giełdzie zoologicznej małą suczkę - pudla. Pokochałam Perełkę (4 l.), to mój najwierniejszy przyjaciel - opowiada pani Małgorzata. Gdy więc dostała skierowanie do Domu Kombatanta, spytała dyrektorkę placówki czy będzie mogła zabrać ze sobą suczkę.
- Początkowo się opierałam. Ale gdy zobaczyłam pieska, zrozumiałam, że Perełka to część życia pani Małgosi i jej jedyna rodzina. Dlatego zdecydowałam, że pies warunkowo może tu zostać, do czasu aż na ten temat wypowiedzą się inni mieszkańcy - mówi Zofia Krejszy, dyrektorka placówki.
Większość mieszkańców od razu pokochała Perełkę. Piesek nie szczeka, jest bardzo dobrze utrzymany - chodzi częściej do manikiurzystki niż dyrektorka DPS-u. Zdecydowali, że pies zostanie przy swojej pani. Ale to nie spodobało się jednemu z lokatorów.
Tadeusz Zięba (66 l.) wypowiedział pieskowi, jego pani i dyrektorce wojnę! - Po moim trupie! Nie pozwolę, by ten kudłaty stwór mieszkał ze mną pod jednym dachem! - wykrzykuje emerytowany górnik. W domu pomocy rozpoczęła się wojna podjazdowa. Pan Tadeusz powołał jednoosobową komisję śledczą. Z aparatem i notesem patroluje korytarze domu, by zdobyć haka na dyrektorkę i jej stronników, którzy zmieniają DPS w "ogród zoologiczny". A miłośnicy Perełki złośliwie szczekają, miauczą i chrumkają mu pod drzwiami. Na szczęście jak na razie nie doszło do rękoczynów.
- Nie porzucę Perełki! - zapewnia pani Małgosia, przytulając się do swojej psiny. Pan Tadeusz o "włochatej bestii" poinformował wszelkie możliwe organa. Po jego interwencji sprawą psiaka zajmie się nawet Rada Miasta Szczecina.