Zaczęło się od "cudu na Wembley" w 1973 roku, kiedy Jan Tomaszewski zatrzymał Anglię. Polscy piłkarze zremisowali 1:1 i awansowali do finałów mistrzostw świata - po raz drugi w historii i po 36 latach przerwy.
W 1974 roku mundial odbywał się w Niemczech. Polacy zostali uznani wtedy za rewelację turnieju. Mecz o finał z faworyzowanymi Niemcami był rozgrywany w ulewnym deszczu, co zmniejszało szansę ofensywnie grających Orłów Kazimierza Górskiego. Polacy przegrali jedną bramką, ale w meczu o trzecie miejsce pokonali wielką Brazylię. Był to ogromny sukces naszych zawodników, okraszony tytułem króla strzelców dla Grzegorza Laty.
Dawid wygrał z Goliatem
Jeszcze większą sensacją była niespodziewana wygrana polskich hokeistów z drużyną ZSRR podczas mistrzostw świata rozgrywanych w Katowicach w 1976 roku. Polakom nie wróżono sukcesu, bo ich przeciwnik był wtedy najlepszą drużyną na świecie. Mecz określano jako starcie Dawida z Goliatem. I tu nagle sensacja. Nasi grali jak z nut i w pięknym stylu zwyciężyli 6:4. W całym kraju zapanowała euforia, nikt nie spodziewał się takiego wyniku. Niestety, później poszło nam gorzej. Polacy przegrali następne mecze i w efekcie wypadli ze światowej czołówki. Wygrana ze Związkiem Radzieckim przeszła jednak do historii.
Złoto dla wytrwałych
Rok 1976 był bardzo udany dla polskich sportowców. W czasie igrzysk olimpijskich w Montrealu rewelacją był nasz zawodnik w skoku wzwyż Jacek Wszoła. Niespełna 20-letni, świeżo po maturze skoczek nie był światowym liderem. A jednak w konkursie rozgrywanym w strugach deszczu zwyciężył i został mistrzem olimpijskim. To była prawdziwa sensacja.
Na tych samych igrzyskach Polacy dokonali jeszcze jednego historycznego wyczynu. W meczu o olimpijskie złoto w siatkówce pokonali niepokonaną dotąd reprezentację Związku Radzieckiego. Spotkanie było niezwykle zacięte i nasi chłopcy wygrali w tie-breaku. To było największe zwycięstwo nad ZSRR w historii polskiego sportu.