O takich luksusach tyrający pod ziemią i narażający swoje życie górnicy mogą tylko pomarzyć! Im musiał wystarczyć uścisk dłoni prezesa i kufel zimnego piwa na deser. Co innego górniczy magnaci, którzy przy okazji Barbórki zgotowali sobie bal i prawdziwą ucztę dla podniebienia!
Stoły wprost uginały się od luksusowych przysmaków i markowych alkoholi. Były też przemówienia, w których oficjele zapewniali, jak bardzo troszczą się o górników. Szkoda tylko, że żaden z tych ostatnich na imprezę nie miał wstępu.
Bizantyjski przepych i rozrzutność. Tak w dwóch słowach można opisać uroczystości barbórkowe, jakie zorganizowała Kompania Węglowa. W luksusowych salach Teatru Śląskiego spotkało się prawie 500 górniczych baronów. Najpierw wygłaszano płomienne przemowy, a do wypiętych piersi przypinano odznaczenia. Potem przyszedł czas na "skromny poczęstunek". Stoły aż uginały się pod smakołykami. Były wykwintne wędliny, wędzony łosoś i ryby w białym sosie, a na deser egzotyczne owoce maczane w gorącej czekoladzie wypływającej ze specjalnej fontanny i ciasta. Wszystko to można było popić wykwintnym winem. Górnicza brać ochoczo ruszyła w kierunku zastawionych jadłem stołów. Kiedy apetyty zostały zaspokojone, goście i szefowie spółki węglowej chętnie sięgnęli po kieliszek wina lub czegoś mocniejszego. A pokaźny barek aż kusił szeroką gamą drogich alkoholi - była klasyczna biała wódka i szkocka whisky najlepszego gatunku. Ile kosztowała uczta węglowych baronów? Tego Zbigniew Madej (50 l.), rzecznik Kompanii, nie chciał nam zdradzić. Odpiera też zarzuty, że spółka węglowa jest zbyt rozrzutna. To nie był żaden przepych! Ot, po prostu efektownie podane potrawy - przekonuje Madej.
Czy mówi prawdę? Wystarczy spojrzeć na zdjęcie...