Tego koszmaru babcia chłopca nie zapomni do końca swego życia. Mijała godz. 15, chłopiec bawił się w jej towarzystwie na podwórku pod domem. Z lubością patrzyła na swego ulubieńca, grzecznego i uczynnego w domu i pilnego ucznia w szkole.
Gdy Arek dowiedział się, że tuż obok pracuje koparka, chciał pojechać na rowerze zobaczyć ją w akcji. Zdołał ujechać kilka metrów. Pani Teresa usłyszała potężny huk, gdy wybiegła na szosę, z przerażenia serce stanęło jej w piersi. - Zobaczyłam leżące na asfalcie buciki i połowę roweru - chowa twarz w dłoniach. - Zabił go!
Kierowca nawet nie hamował
Sylwester S. nawet nie hamował. Po uderzeniu w chłopca ujechał jeszcze z nim na masce spory kawałek i wbił się w murowane ogrodzenie, rozbijając je w drobny mak. W ciągu kilku minut zjawił się śmigłowiec pogotowia ratunkowego. Lekarze próbowali reanimować chłopca. Niestety, musieli się poddać i zostawić leżące bez ducha maleńkie ciałko.
Mężczyzna pił wcześniej alkohol, miał 0,5 promila w organizmie. Co więcej, dwa tygodnie wcześniej właśnie za jazdę po pijanemu stracił prawo jazdy. Niczego go to nie nauczyło. Grozi mu 12 lat więzienia.
- Sąd postanowił aresztować sprawcę na trzy miesiące - informuje prokurator Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.