- Jesteśmy z żoną zbulwersowani, nie chcemy, żeby ta pani wróciła do przedszkola - mówi Tomasz Mess (30 l.), ojciec chłopca.
- Przepraszam, nie powinnam tak zareagować - mówi teraz ze łzami w oczach przedszkolanka. Mały Staś wciąż nie potrafi zrozumieć, dlaczego w taki okrutny i perfidny sposób został skrzywdzony.
Przeczytaj koniecznie: Brakuje miejsc w przedszkolach - rodzice mogą domagać się odszkodowania
- Po tym wydarzeniu zaczął się moczyć, ma problemy - mówi pan Tomasz i sam nie potrafi pogodzić się z zachowaniem przedszkolanki.
To było piątkowe popołudnie. Pani Alina miała dyżur w łączonej grupie przedszkolaków. Gdy dzieci wróciły z ogrodu, od razu poszły do łazienek myć rączki. I wtedy przedszkolanka usłyszała w łazience chłopców hałas.
- Gdy weszłam, zobaczyłam, że Staś ma opuszczone spodenki - mówi pani Alina.
I choć przedszkolanka nie zadała sobie trudu dojść, dlaczego dziecko nie ma na sobie majtek, od razu wściekła się na Stasia.
- Chodź, pokaż wszystkim, jaką masz ładną tę pupę - wrzeszczała na chłopca, który przerażony zdążył już podciągnąć spodenki. Najgorsze miało się jednak wydarzyć dopiero w jednej z sal przedszkola. Tam Alina M. spektakularnie opuściła raz jeszcze chłopcu spodnie przed innymi dziećmi.
- Ja tylko poprawiałam mu spodenki - usprawiedliwia się teraz przedszkolanka. Chłopiec o tym, że został publicznie rozebrany, nie powiedział swoim rodzicom. Sprawa wyszła na jaw, bo inne dzieci nie były już takie skryte. Nauczycielka została zawieszona w czynnościach.
Patrz też: Wybory samorządowe 2010: PSL promuje się za państwowe pieniądze, PO robi kampanię w przedszkolach!
- Popieram panią dyrektor, która zawiesiła przedszkolankę - mówi Tadeusz Kłos, burmistrz Skoków. Sprawą zajmuje się wielkopolskie Kuratorium Oświaty i wojewoda wielkopolski.
PS. Imię chłopca na prośbę ojca zostało zmienione.