Lekarzom udało się ocalić malca, dla mamy nie było ratunku.
Pani Renata była u lekarza w Śremie, który zapewniał ją, że nie spodziewa się żadnych komplikacji przy porodzie. Szczęśliwa mama wyszła przed klinikę. - Jeszcze tylko dwa miesiące, a zobaczę swojego synka - myślała.
Patrz też: W wypadku tira zginęło dziesięć koni
Z tą radosną, uskrzydlającą myślą szła na targowisko, aby zrobić jeszcze drobne zakupy do domu. Towarzyszył jej ojciec Zdzisław. Oboje weszli na przejście dla pieszych. I wtedy doszło do tragedii.
Bo ojciec z ciężarną córką wpadli prosto pod olbrzymiego tira.
Pan Zdzisław, który wyszedł cało z tego koszmaru, pamięta tylko ogłuszający pisk hamulców tira. - Odrzuciło mnie i spadłem na przeciwny pas. Gdyby jechało coś z naprzeciwka, też bym nie żył - relacjonuje pan Zdzisław.
Kiedy się ocknął, zaczął rozglądać się za ukochaną córką noszącą pod sercem jego wnuczka. I wtedy z przerażeniem odkrył, że stało się coś potwornego. Renata nie miała tyle szczęścia, co jej ojciec. Dostała się dokładnie pod koła kolosa. Przerażony ojciec wezwał pomoc.
Czytaj dalej >>>
Na miejsce zaraz przyjechała karetka i zabrała konającą ciężarną kobietę do szpitala. Tam okazało się, że lekarze nie będą w stanie jej pomóc. W ostatniej chwili przeprowadzili cesarskie cięcie, wyciągając z brzucha martwej mamy dziecko. Kacperek natychmiast trafił do inkubatora, gdzie rozpoczęła się jego walka o życie. Czy mu się uda? Czas pokaże.
Policja wciąż ustala okoliczności tego koszmarnego wypadku. Pan Zdzisław przekonuje, że kiedy wchodzili z córką na przejście, mieli zielone światło. Jednak kierowca tira również twierdzi, że miał zielone. Był trzeźwy, dlatego policjanci spisali go i puścili wolno.
- Wciąż nie wiadomo, jak wyglądał wypadek - mówi kom. Ewa Kasińska ze śremskiej policji, która szuka świadków tego tragicznego wypadku. - Proszę, jeśli ktoś widział, jak było naprawdę, niech się zgłosi na policję - błaga ojciec zabitej kobiety. Telefon: 061 281-52-64 (od pon. do pt., godz. 7-15) lub 997.