Marcin Lewandowski ciągle nie może uwierzyć, że ten kilogramowy kamień, który spadł z nieba na jego dom, jest wart fortunę. Schował go do foliowej torebki i zazdrośnie strzeże przed spojrzeniami ciekawskich. Naukowcom pozwolił pobrać do badań jedynie niewielkie próbki meteorytu.
Świst i huk
Przechadzając się po podwórzu gospodarstwa, pan Marcin opowiada z przejęciem o niezwykłym zdarzeniu.
- To było przed szóstą rano. Nakładałem skarpetki, kiedy usłyszałem świst jakby samolotu, a potem wielki huk. Myślałem, że dom się wali, więc w tej jednej skarpetce wybiegłem na podwórze - relacjonuje znalazca meteorytu.
Przeczytaj koniecznie: Sulęczyno: Kosmiczna skała spadła mi pod domem
Jest prawdziwy
Kilogramowy kamień przebił krawędź dachu i potoczył się dosłownie pod nogi osłupiałego mieszkańca Soltmanów. Wieść o niezwykłym zdarzeniu natychmiast rozniosła się po całej wiosce. Mieszkańcy wezwali na miejsce naukowców z Olsztyna. Ci przebadali kamień i jednogłośnie orzekli, że meteoryt jest prawdziwy.
- Teraz nie możemy się od tych astronomów opędzić. Musiałam kilku wygonić z podwórka, bo byli tacy namolni - mówi matka pana Marcina, Alfreda Lewandowska (52 l.). - A ten mój syn najpierw się w czepku urodził, a teraz ma ten swój meteoryt - dodaje kobieta.
Jacek Szubiakowski, doktor astronomii i dyrektor olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego
To gratka dla kolekcjonerów
- Uderzenie meteorytu w dom zdarzyło się zaledwie kilka razy na świecie. Właśnie dlatego może on osiągnąć bardzo wysoką cenę. Jest wielu kolekcjonerów gotowych wydać majątek na takie znalezisko.
Kamień z nieba
Meteoryt, który spadł na dom Marcina Lewandowskiego, to chondryt, który jest tak stary jak Układ Słoneczny. Na Ziemię leciał dziesiątki milionów lat. Jego uderzenie nie spowodowało wielkich zniszczeń, bo spadł na Ziemię, doganiając ją i wchodząc w atmosferę poziomo. Za kamień pana Marcina kolekcjonerzy mogą dać nawet 10 tys. zł.