Wojciech B. (23 l.) pod koniec wakacji wziął husky ze schroniska. Sukę trzymał w budzie koło domu. Najwyraźniej mu się znudziła, bo w listopadzie zeszłego roku z kolegami Piotrem K. (19 l.) i Krzysztofem T. (18 l.) po wypiciu wielu piw wpadli na pomysł, że psa przywiążą linką holowniczą i pociągną za autem.
Krzysztof T. na szyi biednej suki zawiązał pętlę w taki sposób, że zaciskała się, gdy ciągnięto linkę. Psa wlekli przez prawie 2 kilometry, aż urwali mu głowę. - Myśmy go nie chcieli zabić, chcieliśmy tylko, żeby się wybiegał - tłumaczył się wczoraj Krzysztof T.
Przeczytaj koniecznie: Cud! Z wojewody Stanisława Kracika w 20 minut wyparowało 0,4 promila
Historia bestialsko zamordowanego psa husky wstrząsnęła całą Polską. Pod apelem o jak najsurowszą karę dla bestii w ludzkiej skórze podpisało się prawie 150 tys. ludzi. Wczoraj zwyrodnialcy ze zwieszonymi głowami słuchali wyroku.
Krzysztof T. przyznał się do winy, podobnie jak Piotr K,. który po pijanemu prowadził samochód, za co został dodatkowo ukarany i w więzieniu spędzi łącznie rok. Właściciel psa, Wojciech B., do końca szedł w zaparte. Twierdził, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Nie pamięta, co się wydarzyło, by był zbyt pijany.