Ks. Tomasz P. (26 l.) został wikariuszem w Wąsewie jesienią ubiegłego roku i założył oddział Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Uczniowie gimnazjum zbierali się na plebani przy herbacie i ciasteczkach. Modlili się, rozmawiali. Po spotkaniu kilka dziewcząt szło zwykle z księdzem do jego mieszkania w wikariacie. Tam spotkania przeciągały się nawet do rana. - Mówił, że w naszej wsi zamieszkał demon, że my wszystkie mamy w sobie szatana. Kazał pić wodę święconą, aż wymiotowałyśmy - wspomina jedna z uczestniczek tych spotkań. Ksiądz pokazywał nastolatkom straszne filmy o przypadkach opętania. Mówił, że przychodzi do niego szatan, turla się po podłodze, a on z nim rozmawia. Zdarzało się później, że podczas modlitwy przejęte dziewczyny traciły przytomność.
Rodzice nic nie wiedzieli o dziwnych praktykach ks. Tomasza. Wszystko wyszło na jaw, gdy do miejscowego gimnazjum jednego dnia wezwano aż cztery karetki pogotowia! Dziewczyny z wrzaskiem upadły na szkolnym korytarzu. Nie pozwalały się dotknąć, miały drgawki. Po piątą z dziewcząt pogotowie przyjechało wieczorem do domu. Wszystkie opowiadały, że... zobaczyły demona. - Twarz diabła pojawiła się na kościele. Wyciągał do nas ręce w długich, czarnych szatach - wspomina jedna z nich.
Badania w szpitalu wykazały, że dziewczyny są zdrowe i nie brały narkotyków. Lekarze zalecili badania psychologiczne. Wikary, który miał mieć kontakty z szatanem, był dla nas nieuchwytny.