To miało być zwyczajowe trzaskanie szkła przed weselem. Na szczęście. Jednak dla pani Katarzyny (38 l.) i jej przyjaciółki uroczystość przerodziła się w prawdziwy horror. A to za sprawą samotnego wilka-mordercy, który znienacka zaatakował biesiadniczki.
Było przed północą, kiedy pani Kasia wraz z przyjaciółką wyszły za parkan przyleśnego domostwa w Trzebiczu woj. lubuskie. I nagle, tuż przed swymi oczami, zobaczyły czerwone ślipska bestii. Olbrzymia kupa futra rzuciła się Katarzynie prosto do krtani. To był wilk! W ostatniej chwili ofiara zasłoniła twarz rękoma. Dzięki temu ocalała. Siła uderzenia była tak ogromna, że kobieta upadła. - Próbowałam rozewrzeć mu na siłę paszczę, ale nie reagował, za to poharatał mi palce - wspomina pani Kasia.
Było o krok od potwornej tragedii, ale walkę z bestią rozpoczęła koleżanka Katarzyny. Trzaskała zwierzę po cielsku butelką po piwie, szarpała. Po wilku spływało to jak woda. Szarpał ofiarę po całym ciele. W końcu dzielna kobieta szarpnęła potwora za futro i... rzuciła o glebę. W tym samym czasie, zaledwie kilkanaście metrów od miejsca dramatu głośno grała muzyka, a biesiadnicy nie mieli pojęcia o dramacie rozgrywającym się tuż za płotem. W końcu, porażona determinacją obu trzebiczanek, oszołomiona zadanymi razami bestia odstąpiła. Zakrwawione kobiety dowlokły się na podwórze. Rany były poważne. Kobiety wylądowały w szpitalu. W wypisie lekarz zanotował: przyczyna ran - atak zwierzęcia.
Tymczasem praktycznie nie ma tygodnia, aby w okolicy Trzebicza nie odnotowywano ataku wilka. W sąsiednim Bagniewie basior zaatakował panią Jadwigę rozrywając jej udo, i to zaledwie kilka centymetrów od tętnicy. Jej sąsiad Adam Wejnold (60 l.) jeszcze na wiosnę miał kilka psów, dziś został mu tylko stary, znaczy żylasty, Dino (18 l.). Reszta przepadła. Po interwencjach mieszkańców myśliwi zgodnie z prawem ustrzelili samotnego wilka. Tyle, że nikt nie wierzy, iż był to akurat ten wilk-morderca. Według świadków zastrzelona sztuka jest mała, a rany na udzie pani Katarzyny wskazują, że basior, który ją zaatakował miał paszczę o średnicy kilkudziesięciu centymetrów. Ludzie nie przestali się bać.