Zmarznięte bociany chcą uciekać z Polski, która zmieniła się w Sybir. Zamiast jak co roku wić gniazda, karmić pisklęta i brodzić w stawach, w których roi się od smakowitych żab, nie wiedzą, gdzie podziać dzioby i jak umknąć przed śnieżycą. - Te, które przyleciały, rozglądają się nerwowo na boki, szukają pożywienia. Nie mogą go znaleźć, więc niektóre grzebią w wysypiskach śmieci - mówi Radosław Fedaczyński, weterynarz z Przemyśla. - My je przygarniamy, ocieplamy, ale co mają począć te, które nie dają się złapać? - martwi się lekarz. I dodaje, że leśna zwierzyna też ma ciężko. - Trudno jest zwłaszcza tym zwierzętom, które już mają młode, jak dziki, bo trudno na śniegu chować przed drapieżnikami pasiaste warchlaki - mówi dr Fedaczyński.
Niespotykane o tej poprze roku mrozy i śnieżyce narobiły też szkód w pasiekach: - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni - przyznaje Tadeusz Woszczyński, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Warszawie. - Jeszcze nie wiemy, ile pszczół przeżyło. W ulach kończy się jedzenie, którym dokarmiamy owady, a jest za zimno, by choć na chwilę otworzyć ul i dołożyć pokarmu - mówi zmartwiony pszczelarz.