Wisiała w szopie dwa miesiące

2009-04-03 7:00

Oszalały z rozpaczy Włodzimierz Nowak (57 l.) z Pabianic (woj. łódzkie) nie może pogodzić się ze śmiercią swojej ukochanej żony Jolanty (53 l.). Załamana bankowymi długami kobieta ponad dwa miesiące temu powiesiła się w szopie koło kamienicy, w której mieszkała. Dopiero teraz ją znaleziono.

Pan Włodzimierz cały czas wierzył, że żona, która zaginęła 13 stycznia, odnajdzie się cała i zdrowa. Codziennie łudził się, że uśmiechnięta stanie w progu ich mieszkania.

On i syn wszędzie szukali Jolanty, wywiesili plakaty z jej zdjęciem, zawiadomili policję. Prosili o pomoc nawet jasnowidza. Wszystko bez skutku.

Pani Jolanta miała problemy finansowe.

- Niedawno dowiedziałem się, że żona w kilku bankach wzięła pożyczki i nie była w stanie ich spłacić. Była winna ok. 12 tys. zł - tłumaczy wdowiec.

W dniu zaginięcia o długach rozmawiała z mężem. Powiedziała, że nie potrzebuje pomocy, bo sama da sobie radę. Chwilę później ubrała się i wyszła.

Nie poszła daleko. Jej zmumifikowane zwłoki od dwóch miesięcy wisiały w szopie przy kamienicy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki