- Małgosia to moja przybrana córeczka, ale kochałam ją jak własne dziecko, wychowywałam ją i teraz cierpię - mówi Danuta Wyka. Przez 15 lat nie wiedziała, co dzieje się z Małgorzatą Wyką. 18-latka za szczęściem wyruszyła do Niemiec. - Mówiła, że chce zarobić, miała pracować w barze. Ale gdy wyjechała, ślad po niej zaginął - mówi Hieronim Lewandowski, brat zamordowanej dziewczyny.
Różana Dziewczyna
Wtedy rodzina nie przypuszczała najgorszego. Na początku myśleli, że udało się jej na Zachodzie, a nie daje znaku życia, bo jest zabiegana. Nie wiedzieli, że 4 czerwca 1996 r. na różanych polach w Lottum, małym holenderskim mieście, dwóch mężczyzn odnalazło ciało młodej kobiety. Śledczy nie mieli wątpliwości - została zgwałcona i zamordowana. Ponieważ nie udało się ustalić jej tożsamości, przez wzgląd na miejsce odnalezienia ciała nazwano ją Różaną Dziewczyną i pochowano na miejscowym cmentarzu.
Przeczytaj koniecznie: Piotruś spod Łomży wróci z wakacji w Tatrach w trumnie
Znaleźli zabójcę
Ale holenderscy policjanci nie zapomnieli o morderstwie. Kilka lat temu postanowili raz jeszcze przyjrzeć się sprawie. Wykorzystali nowe techniki kryminalistyczne. I wpadli na trop mordercy Małgosi. To Erich L. (56 l.), który najprawdopodobniej poznał Polkę i zmusił ją do pracy w nocnym klubie. Gdy chciała odejść, wynajął zabójców i pozbył się krnąbrnej "pracownicy". - Gdy dowiedziałam się, co stało się Gosi, o mało nie dostałam zawału serca. Czasu już nie cofnę, najważniejsze, że Małgosia - choć w trumnie - wróciła do domu - mówi pani Danuta i przyciska do serca zdjęcie córki.
Ślady zabójców
Zabójcę Małgosi, Ericha L., i jego dwóch kompanów udało się wykryć dzięki porównaniu próbek DNA. To właśnie lepsze techniki identyfikacji zaprowadziły zachodnich śledczych wprost do zabójców. Erich L. był już bowiem karany za przestępstwa seksualne, jego DNA było w policyjnej bazie. Mężczyzna najprawdopodobniej handlował kobietami zza wschodniej granicy Niemiec.