Drugiego takiego szczęściarza ze świecą szukać. Gospodarz ze wsi Promiski pod Augustowem (woj. podlaskie) ledwo uszedł z życiem po tym, jak wjechał glebogryzarką na minę z czasów II wojny światowej.
Konrad G. chciał zaorać ziemię na podwórku, by posiać trawę. Wsiadł do maszyny, przejechał kilka metrów i chwilę później rozległ się ogłuszający wybuch. Siła eksplozji była tak duża, że rolnik spadł z glebogryzarki, która rozleciała się na kawałeczki.
Mężczyzna własnym oczom nie wierzył, gdy ujrzał ogromną dziurę w ziemi. W stercie piachu zauważył odłamki zardzewiałego pocisku. Wezwani policjanci nie mieli wątpliwości, że to mina. Na szczęście dla rolnika skończyło się na drobnych zadrapaniach.