Jeszcze w sobotę fala powodziowa zacznie wlewać się do zbiornika włocławskiego, który ma nieco ponad 32 kilometry długości. Na jego końcu od 40 lat stoi tama z elektrownią wodną. Dziś przed 11.00 stan techniczny zapory oraz jej przygotowanie do przyjęcia fali powodziowej spawdzali również pełniący obowiązki prezydenta Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk.
Od tego jak z naporem wody poradzi sobie włocławska tama zależy sytuacja w dolnym biegu Wisły. Zapora chroni przed zalaniem nie tylko Włocławek, ale również: Lubanie, Bobrowniki, Nieszawę, Ciechocinek, Toruń i pozostałe miejscowości aż do Grudziądza.
Mieszkańcy Włocławka, choć odczuwają niepokój, wierzą, że ich tama poradzi sobie z największą w historii miasta wodą.
Na zbiorniku włocławskim od trzech dni utrzymywany jest najniższy stan wody tak, aby można było wypełnić go wodami fali powodziowej. Na tamie otwarto wszystkie jazy i trwa zrzut wody w objętości pięciu tysięcy metrów na sekundę. Zdaniem ekspertów, zrzut w krytycznym momencie zostanie zwiększony do prawie 8 tysięcy metrów i będzie to największy test w historii włocławskiej budowli.