Marian S. (52 l.) świetnie udaje bogatego przedsiębiorcę z Niemiec. Dobrze wie, jak rozmawiać z nastolatkami przez Internet. Kiedy poznał Martę P., która urodziła właśnie dziecko, zaraz zaoferował jej pomoc. - Obiecywał zawarcie związku małżeńskiego po uprzednim uzyskaniu przez siebie rozwodu - informuje Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Zwrócił się do sądu rodzinnego o zgodę na zabranie dziewczyny na wakacje. Zgody nie dostał - dodaje.
Przebiegły Niemiec nie zrezygnował jednak ze swoich planów. W czwartek wykradł dziewczynę z jej dzieckiem z ośrodka we Włodawie i zawiózł do gospodarstwa agroturystycznego w Lelkowie (woj. warmińsko-mazurskie). Romantyczna ucieczka jeszcze bardziej zawróciła w głowie dziewczynie. Nawet się nie zdziwiła, że na Mazurach czekała na nich para Niemców od dawna starających się o dziecko. Wszyscy razem mieli jechać na wakacje do Niemiec.
Cały plan upadł dzięki szybkiej reakcji dyrekcji ośrodka we Włodowie. Natychmiast po zniknięciu dziewczyny i jej dziecka ruszyły poszukiwania. Objęły cały kraj, policjanci użyli nawet śmigłowca.
Wczoraj dziewczyna z córeczką wróciła do ośrodka, a Marian S. trafił na przesłuchanie. Prokuratura Rejonowa we Włodawie zarzuciła mu, że wbrew woli osoby powołanej do opieki, tj. dyrektora Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej we Włodawie, uprowadził 2,5-miesięczną dziewczynkę. - Marian S. przyznał się do zarzucanego mu czynu. Zastosowano wobec niego dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju - informuje prokurator. W ramach śledztwa będzie badany wątek organizowania nielegalnej adopcji. - Z uwagi na charakter czynu i dobro małoletniej nie udzielamy informacji w tym zakresie - ucina prokurator Syk-Jankowska.