Nowy minister skarbu jest bez wątpienia bardzo pracowitym człowiekiem. W swoim życiu był już zwykłym pracownikiem, później kierownikiem, dyrektorem, właścicielem własnej firmy, wiceprezydentem Puław, radnym miejskim, członkiem zarządu Zakładów Azotowych "Puławy" i do niedawna sekretarzem stanu w Ministerstwie Administracji. Ale jak wynika z jego ostatniego oświadczenia majątkowego, nie dorobił się na tym kokosów. W jego garażu stoją sześcioletnia honda i dziesięcioletni focus. Według dokumentów ma na koncie raptem 8 tys. zł z groszami i razem z żoną jest właścicielem domu o powierzchni ok. 250 mkw. (wartość ok. 500 tys. zł). Pozostały majątek to 1/4 udziałów w niespełna dwuhektarowej działce i udział w spadku po zmarłym ojcu. I w tym przypadku nie jest to fortuna, ale mieszkanie ok. 50 mkw., do którego prawa spadkowe ma trójka rodzeństwa i mama.
Widać więc, że nie jest to imponujący majątek jak na osobę, która przez lata zajmowała kierownicze stanowiska na różnych szczeblach. W porównaniu z takim bogaczem Rostowskim, minister skarbu jest biedakiem. Minister finansów ma bowiem na koncie 44 tysiące złotych, 208 dolarów, 1270 funtów, 10 750 euro, 600 forintów węgierskich. Do tego brytyjski fundusz emerytalny, trzy domy i pięć mieszkań -- warte ok. 18 mln zł. Uzbierał tego trochę.
Nowy minister skarbu nie kłuje bogactwem w oczy, ale w sumie miał i ma na kogo pracować i wydawać pieniądze. Włodzimierz Karpiński jest bowiem ojcem pięciu synów. A dzieci kosztują.
To ma minister Karpiński:
8 tys. zł oszczędności
Dom o powierzchni 250 mkw. o wartości 500 tys. zł
(współwłasność z żoną)
1/4 udziałów w działce
o powierzchni 2 ha
6-letnia honda accord
10-letni ford focus