We wszystkich spółdzielniach mieszkaniowych w Polsce rozpoczął się sezon grzewczy. Ich mieszkańcy dostali rozliczenie za poprzedni sezon. Jedną z tych osób jest Katarzyna Wałęsa. Zajmuje z córką 60-metrowe mieszkanie w dwupiętrowym bloku pod Toruniem (woj. kujawsko-pomorskie). Co miesiąc płaciła w czynszu ponad 100 zł zaliczki na ogrzewanie. Teraz okazało się, że musi dopłacić 4 tys. zł. - Moje mieszkanie jest środkowe, a więc ciepłe. Kaloryfery były ustawione na oszczędne grzanie, skąd więc ta niedopłata? - pyta Katarzyna Wałęsa.
<--- oddaj głos w naszej sondzie!
- Ta pani jest rekordzistką wśród naszych mieszkańców - mówi Władysława Sadowska (56 l.), prezes spółdzielni, w której mieszka pani Katarzyna. Jak udało się nam ustalić, kilka osób w tym samym bloku, które płaciły podobne zaliczki, dostały zwroty dochodzące do tysiąca złotych. Tak jakby w ogóle nie włączały kaloryferów. - Rozliczeniem kosztów ogrzewania zajmuje się renomowana firma. Ja mogę się tylko domyślać, że nie wszyscy są uczciwi i niektórzy zdejmują liczniki ciepła - komentuje prezes Sadowska.
- Mam płacić za tych, co oszukują? Teraz będę się bała odkręcić kaloryfer. Ale albo to zrobię, albo będziemy z córką marznąć - mówi pani Katarzyna. Kobieta jest cenioną w Toruniu terapeutką. Pomaga ludziom w kłopotach wychodzić na prostą. Była drugą żoną syna prezydenta Wałęsy, Sławomira, z którym rozwiodła się przed rokiem.