Niestety, niewdzięczny chłopak, zamiast zadbać o dobytek dziadka, podle okradł staruszka z jego najcenniejszej rzeczy - glebogryzarki. - A gdy zobaczyłem moją zdemolowaną altankę, świat zawirował mi przed oczami - mówi wciąż wstrząśnięty działkowiec.
Pan Stanisław S. ze Zbąszynia (woj. wielkopolskie) to działkowiec z krwi i kości. - Nawet zimą tu jestem - mówi. Dla pana Stasia było jasne, że gdy on pojedzie do szpitala na badania, ktoś jego skarbem będzie musiał się zająć. - Poprosiłem o to wnuka Mikołaja. Chciałem mu kiedyś przepisać moją działkę, chciałem, żeby nauczył się ją kochać... - wzdycha mężczyzna.
Ale miłości do ziemi w 18-letnim Mikołaju S. dziadkowi nie udało się zaszczepić. Gdy niczego nieświadomy pan Stasiu kurował się w szpitalu w Zielonej Górze (woj. lubuskie), jego wnuczek postanowił na działce podle się zabawić. Chłopak zdemolował altankę dziadka, powybijał szyby w oknach, podziurawił drzwi. Ale jakby tego było mało, okradł go z glebogryzarki. Warte dwa tysiące złotych cudo rolniczej techniki bezczelny wnuk sprzedał za... kilkaset złotych!
- Taka maszyna to marzenie każdego działkowca - mówi pan Stanisław i cicho przyznaje, że chłopak musiał wiedzieć, jak cenna jest to dla niego rzecz. - Gdy wróciłem ze szpitala, sam nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Altanka wyglądała jak po przejściu huraganu. Wtedy jeszcze nie podejrzewałem, że mógł mi to zrobić mój własny wnuk - mówi pan Stanisław.
Policjanci szybko wpadli na trop złodzieja. Gdy zapukali do domu niewdzięcznego wnuczka, ten od razu wyśpiewał, jak było i do wszystkiego się przyznał. Za kradzież grozi mu nawet 5 lat za kratkami.
Glebogryzarkę na szczęście udało się odzyskać. - Ale już mnie ona tak nie cieszy - mówi pan Stasio. Najgorsze, że zawiódł się na wnuku. - Działki już ode mnie na pewno nie dostanie - dodaje na koniec męż-czyzna.