Marek Wędryński, Wiesław Wędryński

i

Autor: Faxcebook/Grandpagang

Wnuk z dziadkiem na wózku chcą pokonać 42,2 km w 5 godzin 30 minut

2019-05-21 16:00

Półmaraton zaliczyli w 2 godziny 40 minut. Maraton chce wnuk chce przebiec, pchając wózek z 84-letnim dziadkiem, o 15 minut szybciej niż wynosi dolny limit w październikowym Silesia Marathon. Jak się komuś wydaje, że to łatwe, niech spróbuje. Zamiast dziadka może pchać taczkę, dla ułatwienia, z 50-kilogramowym ładunkiem. Normalnie dziadek Wiesław i jego wózek ważą 80 kg.

Przebiec 42,2 km pchając spory ciężar w czasie pięć i pół godziny, to byłby niezły wyczyn. W śląskim maratonie limity są wyśrubowane. Dla porównania: uczestnik Maratonu Warszawskiego musi dobiec do mety w maksimum 6 godzin 30 minut. Dodajmy, że w Warszawie nie mogą startować pchający wózki inwalidzkie. – W 2018 r. postanowiłem, że dziadek nie spędzi 83. urodzin przed telewizorem. Wyjaśnię, że dziadek jest cukrzykiem, trzeba było mu amputować nogę. Nie może jednak korzystać z protezy, może poruszać się tylko na wózku. Wystartowałem więc z nim w półmaratonie. Dotarliśmy do mety. W październiku chcemy wystartować w prawdziwym maratonie. Zostaliśmy wybrani do grona ambasadorów tegorocznej edycji Silesia Marathonu – podkreśla Marek Wendryński (23 l.).

Ten półmaraton team wnuczek Marek i dziadek Wiesiek ukończyli szczęśliwym trafem. Nie dlatego, że wnuczkowi zabrakło kondycji (ma na koncie amatorskie uprawianie biegów i sportów walki), tylko wózek o mało się nie rozleciał, bo to nie był wyczynowy sprzęt, ale taki zwykły, na rachunek NFZ. Teraz do startu w maratonie przydałby się sportowy wózek i nieamatorskie przygotowanie do maratonu. A na to trzeba kasy. Dlatego wnuczek ogłosił na portalu zrzutkowym kwestę na ten cel. Plan: zebrać ok. 90 tys. zł.

Nie za dużo? –Ludzie często dziwią się skąd taka kwota patrząc, że typowy wózek inwalidzki kosztuje ok 5-10 tyś zł. Podczas półmaratonu odkryliśmy kilka problemów z wózkiem który mamy i teraz musimy zrobić nowy na zamówienie. Najlepszą jakość oferują firmy ze Stanów Zjednoczonych. To co dla nich jest normą, dla nas przekracza oczekiwania. Dlatego ponad połowa tej kwoty stanowi koszt wyprodukowania wózka oraz sprowadzenia go do Polski. A reszta na co? – Reszta będzie przeznaczona na nasze przygotowania, treningi pod stałą kontrolą lekarzy, bo przecież dziadek jest cukrzykiem i ma swoje lata. Kolejki w NFZ są dość długie i dlatego większość konsultacji musimy robić prywatnie. Do tego dochodzą koszta związane z dojazdami, odpowiednia dieta, suplementacja itp. Dlatego założyliśmy taki próg z kwotą. Jeśli coś zostanie, to na pewno będziemy chcieli również przeznaczyć to na dalszy rozwój naszego projektu GrandpaGang oraz wspomóc kogoś charytatywnie...

Polecany artykuł:

ABC chorób - cukrzyca

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają