Jelcz-Laskowice, woj. dolnośląskie: Woda opada, ale nasza gehenna dopiero się zaczyna

2010-05-26 9:30

Cudem uniknęli śmierci, uciekając przed falą powodzi na pierwsze piętro swojego mieszkania. Ale dopiero teraz, gdy woda opadła, rodzina Łastowskich z Jelcza-Laskowic (woj. dolnośląskie) zrozumiała, że muszą uczyć się żyć od nowa. Woda, która wdarła się do ich domu, zniszczyła wszystko.

- Musieliśmy uciekać na piętro, gdy woda z dwóch stron jednocześnie zalewała nasz dom - opowiada Janina Łastowska (42 l.), pielęgniarka z Jelcza-Laskowic.


Gdy fala na Odrze zbliżała się do Dolnego Śląska, wraz z mężem zaczęli wynosić meble na pierwsze piętro. Tam zainstalowali też kuchenkę i podłączyli butlę z gazem. Do ostatniej chwili nie mogli uwierzyć, że koszmar powodzi z 1997 roku może wrócić.

Woda zaczęła opadać w niedzielę. Najpierw weszli do przedpokoju, a gdy woda opadła bardziej, zajrzeli do kuchni i pokojów.

- To był koszmar. Niedawno skończyliśmy remont i znów wszystko zniszczone - wzdycha pani Janina. - Z podłóg zerwaliśmy niedawno położone panele, wyrzuciliśmy meble, których nie udało się uratować, a teraz skuwamy nasiąknięty tynk - opowiada jej mąż Grzegorz (42 l.).

Na razie Łastowscy strat nie liczą. Zniszczone sprzęty domowe wyrzucili przed dom.

- To mnóstwo pieniędzy i ogrom pracy włożony w to nasze miejsce. Piec w piwnicy nadal stoi w wodzie, a spuchnięte od wilgoci drzwi nie chcą się domykać. Pozostaje jeszcze elektryka, ale tę sam naprawię - wylicza pan Grzegorz. - Spójrzcie na nasz ogród, tam były warzywa, ziemniaki, tak się z niego cieszyliśmy - dodaje pani Janina. Łastowscy, podobnie jak ich sąsiedzi, których domy wciąż stoją w wodzie, są zrezygnowani.

- Może w ogóle przeniesiemy się na górę, nie stać nas na życie w strachu i ciągłe remonty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki