To już wojna! Wałęsa, w charakterystycznym dla siebie stylu, idzie za ciosem. Już mało kto pamięta, że w tej kłótni poszło o słowa Krzywonos, działaczki opozycyjnej w PRL, która stwierdziła, że to Borusewicz był przywódcą strajku w Stoczni Gdańskiej z 1980 roku. - Ona była bez mózgu. Nie rozumiała, co się dzieje i nadal nie rozumie - grzmiał wczoraj w Radiu Zet Wałęsa. I kontynuował atak na... Borusewicza. Oskarżył marszałka Senatu o to, że ten chce przywłaszczyć sobie jego zasługi. Wałęsa przyznał, że Borusewicz był przywódcą Solidarności, ale przed strajkiem w stoczni. - Borusewicz dał fatalne postulaty, które dyrekcja przyjęła, a sto osób przegłosowało poddanie strajku, choć były to złe postulaty. I co by było, gdyby Wałęsa szybkością nie zapanował nad sprawą? Czołgi by weszły! - mówił. - Gdybym ja za nim nie jeździł i nie odkręcał tego wszystkiego, tobyśmy mieli zwycięstwo... - ironizuje były prezydent.
>>>>>>> Wałęsa obraża Krzywonos: Ona była bez mózgu
Przypomnijmy, że w poniedziałek Lech Wałęsa zasugerował, że marszałek Senatu mógł być nawet prowokatorem lub agentem służb specjalnych. Co na to marszałek Senatu? Bogdan Borusewicz od początku pyskówki konsekwentnie nie komentuje sprawy.