Prawo i Sprawiedliwość domaga się odpowiedzi na pytanie, dlaczego amerykański ekspert nie został dopuszczony do sekcji zwłok Gosiewskiego. Pierwszy do odpowiedzi na to pytanie został wywołany minister sprawiedliwość, który od razu stwierdził, że decyzji nie podjęła prokuratura. I odbił piłeczkę w kierunku Arłukowicza. - To nie prokuratura, ale minister zdrowia zdecydował o niedopuszczeniu do sekcji zwłok Przemysława Gosiewskiego amerykańskiego patologa Michaela Badena - ogłosił w programie "Kropka nad i" w TVN24. Opowiadał nawet, jak to Arłukowicz swoją decyzję uzasadniał na posiedzeniu rządu.
Jednak minister zdrowia natychmiast zaprzeczył twierdzeniom Gowina. W wywiadzie dla radiowej Trójki przyznał, że z prośbą o przeprowadzenie sekcji zwłok zwrócili się do niego Antoni Macierewicz (64 l.) oraz Beata Gosiewska (40 l.), wdowa po Gosiewskim. - Odpowiedziałem zgodnie z prawem, że minister zdrowia nie ma kompetencji, by udostępniać sale - stwierdził Arłukowicz. I to miał być, jak przekonywał minister, cały jego udział w tej sprawie.
O udział amerykańskiego specjalisty w sekcji zwłok Gosiewskiego wystąpiła jego żona. Jak przekonywała Beata Gosiewska, miała "święte prawo powołania własnego eksperta", bo - jak dodała - zapewniłoby to działaniom śledczych większy obiektywizm.