Po wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego dla dziennika „Rzeczpospolita” scena polityczna się zatrzęsła. Wiadomo już, ze stosunki między Jarosławem Kaczyńskim i Bronisławem Komorowskim nie są złe – są fatalne, albo jak ujął to sam Kaczyński w ogóle ich nie ma.
Przeczytaj koniecznie: Kaczyński rozlicza PiS i PO: Wybory można było wygrać. Nie będzie żadnych kontaktów z Komorowskim!
Czale goryczy - jak tłumaczy były premier - przelała sprawa krzyża sprzed pałacu prezydenckiego. - Nie uważam Bronisława Komorowskiego za partnera do rozmowy – oświadczył Jarosław Kaczyński i zastrzegł, że anie w Pałacu Prezydenckim ani Belwederze nie zamierza się pojawiać.
Reakcja Bronisława Komorowskiego też nie świadczy o tym, że konflikt uda się rozwiązać. Prezydent w krótkim komentarzu stwierdził, że może sobie wytłumaczyć, dlaczego prezes PiS się na niego obraził. Chodzi o przegrane wybory: Jarosław Kaczyński nie może się z tym pogodzić – mówił wyraźnie zirytowany. - Tak mnie wychowano w domu, żeby na brak manier nie odpowiadać brakiem manier, więc ja zmilczę w tej kwestii – skwitował.
Nawet Donald Tusk pytany o komentarz podkreśla, że sprawa faktycznie wygląda bardzo poważnie:
- Leder opozycji defakto nie uznaje wyniku demokratycznych wyborów i mówi, że nie będzie współpracował z prezydentem. Moja współpraca z prezydentem Kaczyńskim była bardzo trudna, ale do głowy by mi nie przyszło mówić coś takiego – mówił Donald Tusk.
Krzyż to sprawa skończona - co teraz stanie na drodze porozumienia Kaczyński – Komorowski?
Wszyscy zastanawiają się teraz w jaki sposób Jarosław Kaczyński zaatakuje. Sprawa która do tej pory podgrzewała atmosferę – krzyż przed Pałacem Prezydenckim - jest przecież ostatecznie zamknięta.
Patrz też: Córka Marty Kaczyńskiej poszła do szkoły muzycznej - ZDJĘCIA!
Nawet sam Jarosław Kaczyński przyznał, że miejsce krzyża jest w kościele świętej Anny tak jak postanowili biskupi, a w kwestii upamiętnienia ofiar katastrofy pod Smoleńskiem odpowiednia będzie pamiątkowa tablica.