O awanturze o krzyż w szpitalu poinformowała "Gazetę Wyborczą" koleżanka pacjenta, który nie chciał patrzeć na krucyfiks na ścianie. Kiedy go zdjął do akcji wkroczyła salowa. - Aż trzęsła się z oburzenia, skarżąc się pielęgniarce, że jak to, ona tu sprząta, a krzyż na stole! Taka pozycja pozioma krzyżowi uwłacza. Przeniesienia krzyża ze ściany na stół umniejsza jego wagę - czytamy w gazecie.
Chory mężczyzna tłumaczył wprawdzie, że jest niewierzący i chciałby, by uszanowano ten fakt. Pielęgniarka przekonywała chorego, że na krzyż nie musi patrzeć. W liście do redakcji koleżanka pacjenta pisze:
"Wniosek z rozmowy był taki: chory może sobie być niewierzący, ale pielęgniarka jest, pracuje w tym szpitalu, więc ona chce, żeby w tej sali był krzyż. Samopoczucie mojego znajomego przykutego do kroplówki jest mniej ważne niż zdrowej pielęgniarki, która ma »do dyspozycji « mnóstwo krzyży w innych salach, w szpitalnej kaplicy oraz półmetrowy krzyż na korytarzu przy wejściu".
Krzyż znowu na ścianę
W konflikt włączył się także Andrzej Jacyna, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala przy Czerniakowskiej. Wytłumaczył pielęgniarce i salowej, że nie powinny wszczynać dyskusji z chorym. Jednak chory także postąpił źle. Powinien najpierw zapytać czy może zdjąć krzyż.
Ostatecznie krzyż wrócił na ścianę. Pacjenci, którzy pojawili się w sali gdzie leżał ateista zdecydowali w głosowaniu, że tam właśnie jest jego miejsce.