Katechetka Dorota od lat wiernie służyła Kościołowi i była prawą ręką proboszcza ks. Edwarda Pilarskiego (63 l.). Kobieta przeżyła szok, gdy ten z dnia na dzień zaczął odsuwać ją od kościelnych obowiązków, aż wreszcie porysował lakier na jej samochodzie. Potem miał nazwać katechetkę obraźliwym słowem na "k" i wypędzić z kościoła. - O wszystkim opowiem przed sądem - zapewnia katechetka.
- Porysowałem jej samochód, bo mi nerwy puściły na jej zachowanie - przyznaje ksiądz Edward, ale zaprzecza, że kiedykolwiek ją zwymyślał. - Niech znajdzie świadków! - żąda wzburzony i tłumaczy: - Musiałem pozbawić ją obowiązków w kościele, bo znalazła sobie chłopaka i żyje z nim bez ślubu. Daje zły przykład dzieciom - podkreśla pleban.
Mieszkańcy parafii stają po stronie katechetki i wprost kipią z oburzenia, wytykając księdzu jeszcze inne występki. - On się zachowuje tak, że aż nie chce się chodzić do kościoła- załamuje ręce Monika Kołodziejczyk (35 l.). - Na mszy świętej Ciało Pana Jezusa podaje wiernym, będąc na kacu albo pijany - dodaje oburzona Sylwia Sendrowska (30 l.). - A kiedyś wykrzyczał, że u nas we wsi jest za mało pogrzebów! A on za pogrzeb bierze 1800 zł - dodaje Grażyna Obrębska (42 l.).
Ksiądz proboszcz nie potwierdza zarzutów swoich parafian, a kuria biskupia w Łomży odmawia komentarza w tej sprawie.