Czy naprawdę przez skandaliczne zaniedbanie wojskowych synoptyków 96 pasażerów prezydenckiego samolotu straciło życie? Pojawiła się nowa hipoteza na temat katastrofy pod Smoleńskiem, która ujawnia niedopuszczalne błędy polskiego personelu naziemnego.
„Rzeczpospolita” donosi, że w Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojonych, które powinno ostrzegać pilotów o złej widoczności panował istny chaos. Meteorolodzy wojskowi tuż przed startem przekazali pilotom Tu-154 M depeszę o dobrej widoczności nad lotniskiem Siewiernyj.
Tyle tylko, że informacje te pochodziły z godziny 5 rano i były już dawno nieaktualne. Po 8 rano Smoleńsk spowiła gęsta mgła, widoczność była ograniczona do 500 metrów, a Centrum Hydrometeorlogii o tym już nie wiedziało. Dlaczego?
Meteorolog z lotniska Okęcie dostał złe wieści pogodowe z cywilnej stacji meteorologicznej w Smoleńsku dopiero o godz. 8.25, czyli dokładnie 15 minut przed tym jak samolot roztrzaskał się o ziemię. Wojskowe Centrum Hydrometeorologii, które odpowiada za informowanie pilotów o warunkach meteorologicznych zdążyłoby ostrzec pilotów o gęstej mgle, ale tupolew był już w rosyjskiej strefie powietrznej i powinni to zrobić kontrolerzy lotów ze Smoleńska.