Zwyrodnialec najpierw zmasakrował kobiecie twarz, a potem bestialsko ją skatował. Gdy Bożena S. skonała w męczarniach, Adam K. postanowił zabetonować ją we własnym domu...
Bożena S. przyjechała z rodzinnych Pniew (woj. wielkopolskie) do pobliskiego Posadowa. Była umówiona z Adamem K. Mężczyzna kupił stylowy, ale zniszczony dom i potrzebował pieniędzy na jego remont. W firmie, którą reprezentowała pani Bożena, wziął kredyt. - On w ogóle miał więcej długów niż włosów na głowie - mówią znajomi Adama. Kiedyś miał firmę transportową, pracował na Zachodzie, ale pieniądze nigdy się go nie trzymały.
Tego dnia, gdy pani Bożena przyjechała pod jego dom, wiele osób w wiosce widziało, że kobieta weszła do środka. Nikomu jednak nie przyszło do głowy, że spokojny na co dzień młody męż-czyzna z zimną krwią zamorduje matkę dwójki dzieci, ukradnie jej prawie 4 tysiące złotych, a potem zakopie w niezabezpieczonej jeszcze betonową wylewką podłodze własnego domu. Gdy wieczorem pani Bożena nie wróciła z pracy, jej rodzina zaalarmowała policję. Na słupach ogłoszeniowych najbliżsi porozwieszali plakaty o zaginięciu kobiety. Ale już dzień później w pobliskim Lwówku odnalazł się samochód kobiety z wszystkimi jej rzeczami w środku. Dorwanie mordercy było już tylko kwestią czasu. Adam K. szybko wpadł w ręce policji. - Wskazał miejsce ukrycia zwłok - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Wtedy wszystko stało się jasne. Bożena S. zginęła, bo zwyrodnialec wolał zabić niż oddać dług. Za swój haniebny czyn Adam K. może posiedzieć za kratkami nawet do końca swoich dni. Wczoraj mężczyzna przyznał się do winy.