Wólka Tarnowska to mała popegeerowska wieś położona nieopodal Chełma na Lubelszczyźnie. To tu doszło do rodzinnej tragedii. Jej scenerią było maleńkie mieszkanie Aliny M., w którym od jakiegoś czasu pomieszkiwała Sylwia.
Między kobietami nie układało się dobrze. - Mama wie wszystko najlepiej, a Sylwia jeszcze lepiej. Ciągle się o coś kłóciły - kwituje starszy brat Sylwii. Obie panie mają władcze natury i niewiele było trzeba, żeby skoczyły sobie do oczu. O co poszło tym razem? - O drugie danie. Mama miała pretensje, że Sylwii nie wyszło. Nawet głośno się nie kłóciły - dodaje mężczyzna.
O tym, że jego matka przedzierzgnęła się w nożowniczkę, dowiedział się w momencie, kiedy zobaczył trzymającą się za brzuch Sylwię. Krwawiła i słabła w oczach. Wezwano pogotowie. Gdy ranna Sylwia na sygnale jechała do szpitala, Aliną zajęli się policjanci. - Kobieta była pijana. Miała 1,7 promila alkoholu we krwi - relacjonuje Ewa Czyż z chełmskiej policji.
Po wytrzeźwieniu Alina M. nie miała zamiaru się tłumaczyć. - Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Córka musiała mnie zdenerwować - stwierdziła. Odpowie tylko za usiłowanie zabójstwa, bo już wiadomo, że jej córka szczęśliwie wyzdrowieje.