"Super Express": - W filmie "Ziemia niczyja" dwóch Bośniaków muzułmanów i bośniacki Serb przez przypadek znajdują się w jednym okopie rozdzielającym walczące strony. Jeden z Bośniaków leży na minie - jeżeli się poruszy, wszyscy wylecą w powietrze. Mają jeden karabin, który co i raz wydzierają sobie podstępem i ta strona, która jest w jego posiadaniu, stawia warunki. Ale wzajemna nieufność powoli ustępuje - mimo różnych mundurów mają podobne życie, chcą zapalić papierosa... Wyobraźmy sobie, że w okopie spotykają się Polak i Rosjanin...
Wiktor Jerofiejew: - Na pewno też chcą zapalić papierosa. Jak się okazuje, jest to papieros amerykański. Do tego postarali się, żeby zdobyć go jak najtaniej. Gładko porozumiewają się odnośnie gustu w stosunku do kobiet. Ze wzajemnym zrozumieniem komentują światowy kryzys ekonomiczny. Wspólny język znajdą również w sprawie wódki - przecież będzie trzeba skombinować flaszkę dla oblania tej nieoczekiwanej znajomości.
- Sojusz ziemniaczano-zbożowy...
- A jakże! Podsumowując: ów Polak i ów Rosjanin świetnie się rozumieją w sprawach związanych z radościami i trudami codziennej egzystencji.
- A gdzie nie będzie porozumienia?
- W kwestiach ideologii, religii... Wyobrażam sobie, że kłócą się o to, kto lepiej wierzy w Boga. Pada też wiele historycznych żalów ze strony Polaka - w większości są one uzasadnione. Polak bardzo się dziwi temu, jak Rosjanin mało wie o Polsce i tym, że w ogóle się nią nie interesuje.
- W latach 70. Rosjanie bardzo dobrze znali Polskę...
- Kosmetyki, ubrania, obuwie, produkty żywnościowe - wszystko to pochodziło z Polski. Czytano polskie czasopisma, oglądano polskie filmy. Tamte czasy odeszły. Już tylko starszemu pokoleniu inteligentów hasło "Polak" cokolwiek mówi - atencja wobec polskiej kultury jest częścią ich biografii. Ale to nie znaczy, że obecnie znajdujemy się na etapie rycia okopów. Przyznam się, że ja w Polsce spotykam się z bardzo ciepłym odbiorem. To kraj bardzo mi bliski. Moja pierwsza żona była Polką, dobrze mówię po polsku. Nigdy się nie wczołgam do okopu wymierzonego przeciwko Polsce.
- Stosunek Polaków do siebie wypracował pan nie tylko poziomem literatury, ale też tym, że jest pan otwarty na nasz punkt widzenia. Nie o to przecież chodzi, że Rosjanie nas nie rozumieją, lecz o to, że nie chcą nas wysłuchać...
- Dużą winę za to ponoszą rosyjskie władze, które trzymają się swojej koncepcji historii i stosunków z Polską. To zła koncepcja. Opowiadam się za tym, żeby całkowicie ujawnić wszystkie przestępstwa, które były dokonane wobec Polaków w czasie okupacji w 1939 roku, w czasie wydarzeń prowadzących do bestialstwa Katynia, w czasach Polski socjalistycznej. Ale ponieważ Rosja uważa się teraz za prawnego spadkobiercę Związku Radzieckiego, to nieporozumienia jeszcze będą się piętrzyć.
- Jak czerwoną gwiazdę można pogodzić z tym, co Polacy widzą w telewizji - z wystawnością życia armii rosyjskich milionerów, z blichtrem Moskwy?!
- Nie ma czego godzić, bo w Rosji komunizm od dawna nie istnieje. Dla władzy jest on atrakcyjny tylko dlatego, że kojarzy się z potęgą państwa - w tym sensie, że wszyscy się go bali. Stalin budzi zainteresowanie nie jako komunista, lecz jako imperialista - człowiek, który podbił znaczną część świata. To, czy był czerwony, biały czy brunatny, mało kogo obchodzi. Jest idolem dla rosyjskich nacjonalistów i oczywiście już to jest bardzo niepokojące. W polityce zewnętrznej władza odwołuje się właśnie do czasów komunistycznych, gdyż innej koncepcji nie znalazła. Wszystko, co ZSRR się udawało, udawało się za sprawą siły - o czym Polska, niestety, wie aż nazbyt dobrze.
- A teraz?
- Teraz to są tylko słowa. Do militarnej konfrontacji między naszymi krajami nikt nie dopuści. Rosyjskie władze sprzeciwiają się polskiej wizji historii i wykręcają od odpowiedzialności za przestępstwa. I te chłodne relacje będą jeszcze długo trwać. Całkowicie błędne, ale jak zauważam rozpowszechnione w Polsce jest przekonanie, że Putin albo Miedwiediew pragną powrotu komunizmu. Nigdy w życiu. Oni pragną dynamicznego kapitalizmu z możliwością wywierania nacisków gospodarczych na inne kraje, tak aby wszyscy postrzegali Rosję jako imperium, które ma swoją strefę wpływów. Polska jednak nie wchodzi już w obręb tej strefy. Polska znajduje się pod parasolem NATO i Unii Europejskiej.
- Dlaczego Rosja nie szuka inspiracji w rządach Stołypina, w rządach Kiereńskiego, a z wcześniejszego okresu - w czasach republiki nowogrodzkiej?
- Ponieważ nie skończyły się one sukcesem - przepadły. Dlatego są dziś postrzegane w Rosji jako eksperymenty. Chociaż Stołypin cieszy się estymą - daje przykład, że w Rosji można wprowadzić dobrze działający kapitalizm.
- Co jest największą bolączką współczesnej Rosji?
- To, że stanowi bazę surowcową dla świata, ale jej przemysł i usługi są słabe i niekonkurencyjne. W porównaniu do sąsiednich Chin wyglądamy jak zapadła wioska. Drugą bolączką - której władze zdają się nie zauważać, a jest równie ważna - jest kryzys wartości. Utraciliśmy je w 1917 roku wraz z upadkiem białej Rosji, utraciliśmy je także w 1991 wraz z upadkiem Rosji czerwonej - bo choć były to zafałszowane wartości, stabilizowały życie ludzi.
- Jak wygląda Rosja pańskich marzeń?
- Na razie to tylko futurologiczna utopia. W historii Rosji, jak dotąd, były tylko dwa jasne okresy - pierwszy, czyli reformy Aleksandra II (nałożyły się one zresztą na czasy bardzo złe dla Polaków - na stłumienie powstania styczniowego), oraz boom ekonomiczny po 1905 roku, choć trzeba przyznać, że był to okres niewolny od represji. Wierzę jednak, że Rosja będzie jeszcze w stanie stać się normalnym demokratycznym krajem z ustabilizowanymi wartościami; krajem stanowiącym część europejskiej cywilizacji. I że nie straci przy tym swojej specyfiki, czyli instynktownej metafizyki rosyjskiej duszy z jej kardynalnym pytaniem o sens życia. Owa dusza - byt nieprzewidywalny, w którym pomiędzy "tak" a "nie" często nie ma różnicy - znalazła wyraz w literaturze, którą zaczytuje się cały świat: w dziełach Dostojewskiego, Tołstoja, Pasternaka, Bułhakowa... Prawda, Rosja daje ropę i gaz - to już chyba niemało - niech ludzie grzeją się rosyjskim gazem, jeżeli to uczciwy handel. Ale Rosja to też ocean kultury z najwyższej półki - we wszystkich dziedzinach.
- To oferta Rosji wobec Zachodu. A co Zachód może dać Rosji?
- Zachód dawał i daje Rosji dwie rzeczy - wyobrażenie o komfortowym życiu i idee. Jedną z nich jest demokracja. Jest nią też stawianie jednostki na pierwszym miejscu. I trzeba powiedzieć, że współczesna Rosja bardzo dobrze przyswoiła tę ideę. Jeszcze nigdy w dziejach Rosji jednostka nie cieszyła się taką wolnością, jak obecnie. Zachód jakby nie do końca zdaje sobie sprawę ze znaczenia tego faktu. Chętnie widzi autorytaryzm, doszukuje się zakazów, cenzury. Ale początek XXI wieku przejdzie do historii Rosji jako czas tryumfu swobód osobistych. Symptomów upadku radzieckiego komunizmu również nie rozpoznano... O, komunizm upadł, jakie zaskoczenie! Tak samo jest z wolnością jednostki.
- Ale smakujący wolność Rosjanie nie głosują na liberalno-demokratyczne partie, które chyba najlepiej pasują do portretu wolnej jednostki...
- Słabość opozycji liberalno-demokratycznej w znacznej mierze jest rezultatem jej pomyłek z początków naszej niepodległości - z epoki Jelcyna. Na to oczywiście nakłada się też nieprzychylność ze strony władzy - rugowanie z telewizji, zatykanie uszu na głosy demonstrantów. Jednak większość społeczeństwa nie widzi w tym nic zdrożnego.
- Dlaczego?
- Za Jelcyna panował chaos i bieda - wspominają Rosjanie. I patrzą na obecną sytuację w kraju. Co widzą? Porządek, stabilizację. Wnioski narzucają się same. To jasne, że koniunktura na ropę - i płynące za nią petrodolary - przytrafiła się rządom Putina trochę fartem. Ale kto by w to wnikał? Jest dobrze, no to jest dobrze. A do tego Putin imponuje Rosjanom cechami swojej osobowości - stanowczością, siłą, głośnym występowaniem w obronie rosyjskości. Pamiętajmy, że korzenie rosyjskiej demokracji są wątłe. To właśnie wspomniana już wyżej wolność osobista daje nadzieję na jej okrzepnięcie.
Wiktor Jerofiejew
Wybitny pisarz rosyjski, doktor nauk filologicznych, uważany za skandalistę i prowokatora. Ma 61 lat
Jerofiejew raportuje z wolnej Rosji
Ten szeroko rozłożony na mapie kraj o śnieżnych łapach i wnętrzu wypełnionym ropą naftową ma szczęście do Jerofiejewów. Niespokrewnieni ze sobą w linii prostej. Wieniczka i Wiktor w niespokojnym kosmosie rosyjskiej duszy spotkali się w tym samym punkcie - w geniuszu słowa. Idźmy za nimi bez lęku!
"Rosyjska apokalipsa. Próba eschatologii artystycznej" Wiktora Władimirowicza Jerofiejewa zapala ognie - oto drogę wskazują nam zwycięskie memy rosyjskiej kultury: wódka (w czułym pocałunku i opętańczym tańcu z nią poległ Wieniczka) i słowa tak proste, jak chleb, miłość, matka, ale niemieszczące się w słownikach leksyki normatywnej - pozwalają one zrozumieć to, co niezrozumiałe i objąć to, co nieobejmowalne. Bo w takich skalach objawia się rosyjskość.
Eseje Jerofiejewa odnoszą się do Rosji współczesnej, której mieszkańcy pierwszy raz w historii przeżywają okres wolności życia prywatnego. A jest ono - to myśl przewodnia książki - ratunkiem dla Rosji. Dzięki niemu, jak czytamy we wstępie zatytułowanym "Wesołe piekło": "(...) Rosja może wyjść na drogę oświecenia i znaleźć się we wspólnocie krajów demokratycznych". Gdy opadło chomąto kolektywnych obowiązków, niektóre nogi wystroiły się w lakierki, inne nadal tkwią w butwiejących filcowych butach. Proces trwa.
Będziecie, Czytelnicy, zwijać się ze śmiechu od sierpowych ciosów tej doskonałej prozy i - aby nie stracić równowagi - mocniej ściśniecie w dłoniach książkę po centralnych ciosach pisarza. Czas nie jest dla nas łaskawy. Wszyscy położymy głowy pod jego topór, ale o ileż będą one zacniejsze, kiedy wcześniej przetargamy je przez takie książki. Korzystajmy więc z wolności i traćmy czas z Wiktorem Władimirowiczem! Przed nami: Rosja.
Wiktor Jerofiejew, "Rosyjska apokalipsa. Próba eschatologii artystycznej", wyd. Czytelnik, Warszawa 2008. Przełożył Andrzej de Lazari