Nim zdążyłem dopytać, sam odpowiedział. - Nie widziałem jeszcze konkursu, w którym ludzie nie mogą zdobyć żadnej nagrody. Nawet przy wyborach miss można wysłać SMS-a i wygrać samochód. A tu co? - pyta szwagier. Zapewne jego argumentacja przemówi do tysięcy Polaków lubujących się w polskich teleturniejach.
Zwłaszcza że na horyzoncie pojawił się najwyraźniej czarny koń tych wyborów. Kandydat, który celnie trafia w potrzeby fanów konkursów. Kandydat, który tak naobiecywał, że nikt nigdy i po wsze czasy go nie przebije. Proszę Państwa - Roman Włos! Polaku, jeśli na niego zagłosujesz, możesz w loterii wygrać samochód, szybowiec, sprzęt AGD, a nawet... samolot! Wystarczy złożyć podpis pod jego poparciem, a możesz zdobyć te cenne nagrody. - I to jest właśnie szoł - rzucił szwagier. - On wie, jak się robi konkursy. A w Platformie? Co wygrasz, gdy już wybierzesz?